„Największe kreacje w polskiej polityce”, Wirtualna Polska

13 maja 2005 r.

Czat z Erykiem Mistewiczem

Moderator: Witamy Eryka Mistewicza i zapraszamy do rozmowy. 

E_Mistewicz: Witam wszystkich internautów. Mam nadzieję odpowiedzieć na większość z pytań dotyczących kreowania wizerunku w rozpoczynającej się kampanii wyborczej.

gers@onet.pl: Doradzał pan politykom we Francji i w Polsce. Gdzie jest łatwiej? Gdzie są mądrzejsi politycy albo może mniej łatwowierni odbiorcy?

E_Mistewicz: Sytuacja w Polsce a w Stanach Zjednoczonych, czy we Francji jest zupełnie inna. To, co można zastosować w technikach komunikacyjnych w Stanach Zjednoczonych nie zawsze sprawdza się w Polsce, dlatego cieszę się, że mogę korzystać w swojej pracy z doświadczeń europejskich i polskich, są one bowiem ważniejsze niż doświadczenia amerykańskie.
Jestem Polakiem, rozumiem Polskę, pracuję w zapleczu polskiej sceny politycznej, to są ludzie, którzy przeszli w ciągu ostatnich 15 lat bardzo długą drogę w zrozumieniu tego, czym jest marketing polityczny, jak mechanizmy marketingowe działają. Francuzi to wszystko już wiedzą, Polacy i polscy politycy sporo się w ostatnich latach w tym zakresie wyedukowali.
Oczywiście jest to wielka radość z obserwowania jak polityk XIX-wieczny zamienia się w świadomego mediów i wpływania na rzeczywistość męża stanu z XXI wieku, takich przemian nie ma na francuskiej scenie politycznej.

Francik: Czy politycy wiedzą już, że potrzebują fachowców? Po zachowaniu naszych posłów czy senatorów wcale tego nie widać?

~Straszak: Przybliży nam pan pojęcie ..”marketing polityczny…”?

E_Mistewicz: Większość szefów ugrupowań politycznych liczących się na scenie ma swoich „spin doktorów”. Oni już wiedzą, że polityka to 3 elementy: idea, kadry, marketing.
W czasie przedwyborczym marketing polityczny ma rolę wiodącą w tym, jak postrzegane jest ugrupowanie, partia, polityczni wodzowie.

~żaneta: W którym kraju polityk mówi prawdę?

E_Mistewicz: Watykan jest państwem w państwie i o tym kraju nie rozmawiamy. Kwestią jest, co robi polityk z już zdobytą władzą. Czy to, co deklarował w czasie kampanii wyborczej to były tylko deklaracje składane w celu wyborczym, czy też jego kręgosłup, to co czuje, to co myśli i to, co chce zrobić są zborne. Takich polityków, takich mężów stanu, jest niestety niewielu, szerokość geograficzna nie ma tu wiele do powiedzenia.

amelka2512: Jakie są cechy idealne polityka? I jak to się ma do tego towarzystwa w polskim Sejmie?

E_Mistewicz: Polityk musi mieć kręgosłup. Marketing polityczny musi ten kręgosłup obudować, opakować, sprawić że polityk jest przekonujący w tym, co mówi, co robi, jak się zachowuje.
Polityk musi kochać Polskę, musi znać ciężką pracę, musi mieć realne osiągnięcia, musi potrafić rozmawiać z ludźmi, nawet jeśli musi im powiedzieć najgorszą prawdę. Polityk musi znać Polskę nie tylko z pokładów samolotów i pociągów Inter City, ale też Polskę lokalną z jej problemami, z jej zagubieniem.
Polityk musi być mężem stanu, ale jednocześnie musi być w maksymalnym stopniu podobnym do wyborcy. Jeszcze lepiej jeśli jest ociupinkę od niego lepszy. Nie może się jednak wznosić ponad wyborcę. Nie może być wszechwiedzący. Tacy politycy są też w polskim Sejmie, aczkolwiek rzeczywiście to nie oni dominują.

AldonaKOI: Ile w polityce jest idei, a ile już tylko marketingu?

E_Mistewicz: Z kampanii na kampanię politycy, ich sztaby, ich zaplecza są coraz lepiej przygotowane do wyborów, do zdobycia władzy, a niektóre sztaby nawet mają już plany co zrobią ze zdobytą władzą. Często programy polityczne konstruowane są zgodnie z wiedzą, która zawarta jest np. w badaniach demoskopowych. Można więc postawić zarzut, że polityk jest za karą śmierci albo przeciwko niej, za relacjami z Moskwą lub za ochłodzeniem tych relacji, za podatkiem liniowym bądź przeciwko podatkowi liniowemu tylko dlatego, że tak doradzają sztabowcy. Ale marketing, badania przepływu elektoratu, praca na badaniach demoskopowych, to coraz częściej normalna praktyka w Polsce, tak jak ma to miejsce w demokracjach zachodnich.

~Lena: Dlaczego politycy nigdy nie odpowiadają bezpośrednio na zadane pytanie i gdzie się uczą udzielania tych wykrętnych odpowiedzi jakieś szkoły może są specjalne?

E_Mistewicz: Polityk, dobry polityk spytany pod koniec męczącego dnia przed kamerą telewizyjną o to, że 17 maja 1978 roku o godzinie 21:37 zjadł kolację z ówczesnym posłem mafii, albo przejechał na pasach staruszkę musi zachować zimną krew, musi być przygotowany na wszystkie sytuacje, jakie mogą się zdarzyć.
Szkolenia trwają często kilka tygodni, po wiele godzin dziennie. Ich intensywność się jednak opłaca. Polityk musi być przekonujący dla swojego wyborcy. Taką ma pracę.

KarolaWpar: Kto jest najlepiej przygotowanym marketingowo polskim politykiem? Kto przeszedł najwięcej szkoleń albo kogo pan uznaje za debeściaka na tej scenie?

E_Mistewicz: Przypomnijmy sobie Waldemara Pawlaka 15 lat temu i popatrzmy na niego teraz. Ten facet , ten polityk, ten przecież mąż stanu, bo mówimy o dwukrotnym premierze naszego pięknego kraju, stoi w miejscu. Tak, jak go zapamiętaliśmy taki jest nadal. Mający problemy z artykulacją, wciąż jakby w tych samych garniturach, z oczami równie świdrującymi jak niegdyś. W tym samym czasie butny, agresywny, leciutko zarozumiały, przeinteligenckniony i zawieszony gdzieś w świecie wysokich idei Jan Maria Rokita rzuca celne bon moty, skrzy się inteligencją, jego wizerunek ociepliła ultra sympatyczna żona.
Bardzo duży postęp, szczególnie w ostatnich latach. To samo można powiedzieć o politykach lewicy. Gdyby nie zarozumiałość i buta, arogancja, tak naprawdę mogliby sprawować rządy jeszcze przez 50 lat. Strona centroprawicowa dopiero uczy się sprzedawać idee w taki sposób, żeby być wiarygodna i „sexy”. A na prawicy proszę zobaczyć jak wielką drogę przeszedł Roman Giertych. 2 lata temu można było straszyć nim dzieci, a teraz do większości wypowiedzi publicznych wychodzi z małą córeczką, nie podpiera się Romanem Dmowskim, nie mówi o autarkii gospodarczej Polski, jest sprawnym politykiem rozumiejącym wymogi mediów. 2 lata temu takim nie był.

~shana33: Tylko nasuwa się pytanie …skąd taki ideał polityka wziąć …to oby na pewno o „człowiek z krwi i kości?” czy zwykły wytwór ludzkiej manipulacji??

E_Mistewicz: Spójrzmy na człowieka bez sztafażu, spójrzmy na to, jak się zachowuje w relacjach z najbliższym otoczeniem, spójrzmy jak zwraca się do swoich rozmówców w studiu telewizyjnym. Jeśli mówi, że kocha Polskę, to czy ta miłość jest autentyczna, wychodzi z niego każdymi porami. Takich ludzi, którzy mogliby być przewodnikami stada, wodzami, przewodnikami w skomplikowanej rzeczywistości także wobec zagrożeń zewnętrznych, z jakimi nasz kraj ma do czynienia jest rzeczywiście niewielu. Z czystym sumieniem powyżej dwóch rąk ich wymienianie by nie zajęło. Ale i to dobrze. To dobry wybór i mam nadzieję, że przynajmniej jedna z tych osób dotrze do 2-giej tury wyborów prezydenckich.

Odys: A nie powinien mieć czasem również odrobiny pojęcia o tym co robi?

E_Mistewicz: Polityk sprawujący funkcje publiczne, kierujący klubem parlamentarnym, członek rządu, nie mówiąc już o prezydencie funkcjonuje w wirze od 6-tej rano do późnej nocy. Spotkania, nasiadówy, rzeczy z których nie potrafi się wyrwać. Najczęściej niestety nie ma czasu na myślenie, często zabija własną intuicję.
Rolą otoczenia jest stworzenie warunków, w których ten człowiek wtłoczony w wir politycznej machiny będzie znów tym normalnym, intuicyjnie odbierającym wiele rzeczy sensowym człowiekiem, na którego głosowaliśmy. Od pewnego momentu on i jego zaplecze muszą stanowić jedność. To musi być wspieranie polityka, żeby właśnie wiedział, co robi i jakie skutki przynosi jego działanie. Mówimy o profesjonalnym polityku i o profesjonalnie działającym zapleczu.

malwina26@wp.pl: Mówi pan bardzo sensownie w wypowiedziach, które widziałam, czemu więc jak pan wie jak to działa jak zostać posłem, senatorem czy prezydentem i jak się utrzymać u władzy – to nie zostanie pan politykiem?

E_Mistewicz: Gdybym miał ambicje polityczne ten świat zamknąłby się przede mną. Byłbym być może odbierany jako konkurent. Póki co cieszę się, że mogę wspierać taką drogę przemian w Polsce, i takich polityków, żeby nie mieć poczucia wstydu. Cieszę się z zaufania ludzi, nie mam ambicji , z którymi to ambicjami miałbym mieć problemy.

xera: Czy mógłby pan pracować dla każdego? Dla Hitlera? Dla Stalina? Dla mafii? Czy kasa to wszystko? W „Sukcesie” właśnie jest napisane, że jest pan najdroższym konsultantem politycznym. Wszystko dla kasy??? Nawet promowanie debili do parlamentu???

E_Mistewicz: Profesjonaliści są wynagradzani i to normalne. Nie byłbym w stanie pracować z osobami, z którymi nie odczuwałbym swoistej chemii, zrozumienia. Pieniądze to nie wszystko. Nie chciałbym kiedyś obudzić się z wrażeniem, że polityk, któremu w taki czy inny sposób pomogłem jest złym człowiekiem i właśnie oddał nasz kraj w takie czy inne ręce.
Tak, wybieram sobie klientów.

~jrp: Dla kogo będzie pan pracował w Polsce ??

E_Mistewicz: Cieszę się, jeśli politycy, z którymi pracuję, czy z którymi się przyjaźnię idą w górę. Cieszę się, jeśli są odbierani takimi, jakimi są w rzeczywistości. Cieszę się, jeżeli ciepli ludzie, normalni, zwyczajni, są w stanie wrócić do swojej politycznej intuicji, wyłączyć to, że są bardzo ważnymi osobami i zjednywać sobie ludzi, publiczność programów telewizyjnych właśnie naturalnością.
Cieszę się, jeśli oni idą w górę. Nigdy – w odróżnieniu od jednego ze „spin doktorów” Andrzeja Leppera – nie będę mówił, jakie zmiany wizerunku komu zasugerowałem i w jaki sposób ten ktoś to przeprowadził. Zaufanie jest podstawą pracy dla osób kreujących wizerunek polityków. Nie piszę też książki, nie mam notatek, a politycy z którymi pracuję darzą mnie zaufaniem. Nie mam zamiaru tego zaprzepaścić

JFK – PL: Ile kosztuje wypromowanie w Polsce na przykład prezydenta? A ile jak bym chciał być posłem to muszę mieć? 🙂 🙂 🙂

E_Mistewicz: Limit wydatków w kampanii prezydenckiej wynosi 12 mln złotych. Bez 4 – 5 mln nie ma co zabierać się za to zadanie. Łatwiej jeśli kandydat na prezydenta ma wsparcie partii politycznej, która wystawia kandydatów w wyborach, które są wcześniej. Wtedy można osiągnąć efekt kumulacji i wydać na promowanie kandydata do urzędu prezydenta ok. 50 mln złotych.
Te sumy z kampanii na kampanię rosną. Większość z tych wydatków pochłania reklama telewizyjna i outdoorowa. Dużo kosztują też badania społeczne, organizacja trasy kandydata, wszelkiego typu zabezpieczenia sprawnego przebiegu kampanii.
Kandydat na posła z dobrej listy i z dobrego miejsca powinien się liczyć z wydatkami minimum 50 tysięcy złotych. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku mówimy o stosunkowo dużych pieniądzach, ale ich zebranie jest też sposobem na sprawdzenie sprawności sztabu wyborczego, zaplecza kandydata.

Schetyniak: Dlaczego dopiero teraz widać jak profesjonalizuje się rynek politycznych usług doradczych. Może to i lepiej, ale gdyby tacy jak pan pracowali przy tych składach do parlamentu wcześniej to nie byłoby takiej żenady teraz w parlamencie. Powodzenia!

E_Mistewicz: Kampania we Francji, kampania tam permanentna, co chwila odbywające się wybory, referenda, plebiscyty, tak na poziomie krajowym, jak i regionalnym spowodowały, że marketing polityczny jest podstawą politycznych działań. Ale to Francja. Do Nicolasa Sarkozy’ego polskim politykom jeszcze niestety trochę brakuje, ale niektórzy są już coraz bliżej tego ideału.
Polscy politycy doceniają marketing polityczny od czasu założenia szkieł kontaktowych, dzięki czemu oczy Aleksandra Kwaśniewskiego biły życzliwą siłą, od opalenizny Andrzeja Leppera i kilku chwytów Mariana Krzaklewskiego. Wiedzą , że bez profesjonalnego zaplecza, operując tylko w świecie idei skazują się na porażkę.
15 lat temu marketing polityczny był obecny w głowach tych, którzy do polityki zostali wytrenowani, najczęściej poza Polską. Myślę o absolwentach szkół moskiewskich. Druga strona dawała się rozgrywać, urabiać, prezentować jako słabi, skłóceni, agresywni, zadufani w sobie, żądni władzy, jako totalne życiowe niedorajdy , które zniszczą kraj.

DALGmbh: Jakich rad by pan udzielił prezydentowi Kwaśniewskiemu, żeby pomoc mu wyjść z pata wizerunkowego, w jakim ten człowiek atakowany przez nienawistna mu prawice się znalazł? Dlaczego tacy ludzie musza przegrywać? Gdzie są ich doradcy teraz, gdy najbardziej tego potrzebuje?

E_Mistewicz: Rzeczywiście jest tak, że w decydujących momentach Aleksander Kwaśniewski się gubił. Podobnie pogubił się Jan Kulczyk w programie na żywo z Moniką Olejnik. Nie wiem, czy to zadufanie, czy to przekonanie, że świat należy do nich, ale posypali się.
To dziwne, szczególnie w przypadku pana prezydenta, w którym opozycja widzi dziś demona, a on sam jakby godzi się z tą rolą i emocjami i zaangażowaniem jest już gdzieś w strukturach międzynarodowych po zakończeniu kadencji.
A przecież wystarczyłoby wysłać żonę, bardzo dobrze wcześniej przygotowaną przed Komisję Śledczą, po to, aby zrobiła ona tam swoisty show skrzywdzonej, prześladowanej, zapłakanej, wrażliwej na krzywdę, ale bardzo krzywdzonej przez opozycję kobiety.
Można jeszcze wygrać wizerunek Aleksandra Kwaśniewskiego i jego miejsce w encyklopediach i historii Polski. Ale mam wrażenie, jakby nagle zniknęło zaplecze pana prezydenta.

~moze_?: Trudno jest znaleźć polityka godnego zaufania. Każdy z nich kilka już razy zmieniał swoje oblicza w zależności od potrzeb. Czy nie uważa pan, że możliwy jest scenariusz, kiedy ponownie zawładnie nami ktoś zupełnie nieznany, a obiecujący „kokosy” ?

E_Mistewicz: To se ne vrati. Panowie od wkładek ortopedycznych, czarnych teczek z Peru i koncepcji rozgrywania unii między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi, jeśli im ich rozbudzone ego na to pozwoli mogą odpuścić tę kampanię. W tych wyborach zetrą się najprawdopodobniej kandydat świata politycznego znany nam z ekranów telewizorów i sejmowych korytarzy (szacunek do Sejmu jest wyrażany wskaźnikami 1-cyfrowymi) z przedstawicielem normalnej apolitycznej Polski. Duża część ludzi ma dość całego świata politycznego. Jeśli Donald Tusk będzie mówił o tym, że politycy w Sejmie piją alkohol i są klasą próżniaczą, tak jak robił to w czasie powstawania PO, wówczas ma szansę wejścia do grupy niezawodowych polityków, nie będących politykierami, w której już są Tomasz Lis i Zbigniew Religa.
Natomiast jeżeli Donald Tusk pozostanie jednym z wielu liderów partyjnych przestanie być „sexy” dla wyborców. Polityk musi być „sexy” i dla małych miasteczek, i dla starszych osób , i dla młodzieży, którzy zbiorą dla niego 100 tysięcy podpisów. Jeśli ktoś nie jest „sexy”, nie ma czego szukać w polityce.

Moderator: Dziękujemy za udział w czacie.

E_Mistewicz: Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim uczestnikom tego spotkania. Mam nadzieję, że w 2-giej turze wyborów prezydenckich oraz w wyborach parlamentarnych znajdą internauci kogoś, kto właśnie jest „sexy”. Radość , optymizm, nie kłóci się z tą straszną polityką. Pozdrawiam.

Moderowała: Małgorzata Skrobecka