2. Nasz czas ma swoją cenę, nawet jeśli nie potrafimy jej dokładnie wyliczyć. Godzina lektury i godzina zabawy z ośmioletnim synem położone na wadze, jaką mają wartość dla was, jaką dla syna? Godzina dodatkowej pracy to godzina snu mniej. Do tego, jak zauważył niegdyś Tristan Bernard „są ludzie, którzy w ciągu pięciu minut zniszczą cały wasz dzień”.
3. Edukacja skupiona jest na kierowaniu nas ku przeszłości, podczas gdy nasze wyzwania zawodowe – ku przyszłości. Szybko się uczymy, że im dalej sięgamy w przyszłość, tym jesteśmy więcej warci na konkurencyjnym rynku. Brytyjski socjolog Elliott Jaques wręcz wylicza, że horyzont czasu w jakim działamy, determinuje poziom naszych dochodów. Niewykwalifikowany pracownik nie jest w stanie bez kontroli przełożonego pracować ponad dwie godziny – i zarabia niewiele. Im wyżej w drabinie wykształcenia i pozycji społecznej, tym dłuższa perspektywa, w jakiej działamy – i większe zarobki. Matsuhita, założyciel japońskiego przemysłowego giganta, przygotowywał strategie w perspektywie dwustu lat, niezależnie od zachodzących w świecie zmian. Im dalej przed siebie patrzymy, tym więcej zarabiamy, tym wyżej umiejscawiamy się w strukturze społeczności.
4. Czas. Świadomość jego upływania, ale i świadomość milisekund, jakie stanowi nasze życie w czasie planety. Dokładniej, gdybyśmy na czas Ziemi nałożyli nasze kalendarze okazałoby się, że człowiek pojawił się tu 31 grudnia o 23.45. Jezus z Nazaretu zaś przyszedł na świat 31 grudnia o 23.58.
5.Co kradnie nasz czas? Badacz Alec MacKenzie przepytał elitę biznesu, armii, edukacji z kilku krajów. Oto ich wskazania.
Zewnętrzni złodzieje czasu:
* nieprzewidziane rozmowy telefoniczne, rozmowy niepotrzebnie przedłużane;
* koledzy, współpracownicy przychodzący poopowiadać o swoich problemach lub chcący „pogadać”;
* polityka otwartych drzwi i „ciągłej dostępności”;
* znajomi, klienci, dostawcy, którzy „akurat przechodzili i wpadli”;
* niewystarczająco wykształcony personel (szczególnie: sekretariat, asystenci)
* właściciel, szef lub, co gorzej, kilkoro właścicieli lub przełożonych;
* służbowe lunche, koktajle promocyjne i wieczorne służbowe wyjścia;
* zebrania zbyt częste, zbyt długie, źle przygotowane;
* naprawy (samochodu, pralki, telewizora…);
* umówione wizyty dzieci (u lekarza, na lekcji muzyki, zajęcia sportowe), z koniecznością asysty osoby dorosłej;
* sprzątanie, zakupy, kuchnia;
* przerywanie zajęć przez dzieci (lub naszych rodziców).
Wewnętrzni złodzieje czasu:
* źle ustawione priorytety działania;
* brak planu codziennej pracy;
* prace wciąż nieskończone, „w kontynuacji”;
* brak postawienia sobie samemu daty zakończenia projektów;
* tendencja do zajmowania się zbyt wieloma działaniami, perfekcjonizm;
* brak porządku, źle urządzone biuro;
* dublowana odpowiedzialność;
* brak wystarczających delegacji do działań;
* zbyt duża uwaga przywiązywana do detali;
* opóźnienie w rozwiązywaniu konfliktów;
* oporność na wprowadzanie zmian;
* konieczność godzenia wykluczających się, zbyt wielu, interesów;
* brak asertywności;
* brak informacji, niewystarczająca komunikacja (lub, wręcz przeciwnie, zbyt wiele informacji);
* niedecyzyjność lub decyzje podejmowane zbyt szybko;
* zmęczenie, obniżka formy.
Które z czynników, zewnętrzne czy wewnętrzne są większymi złodziejami czasu?
Peter Drucker, guru zarządzania, przygotował film o tym, co robi, jak zachowuje się szef przedsiębiorstwa w ciągu całego dnia, na co zużywa swój czas. Przed jego obejrzeniem widzowie wskazują na czynniki „zewnętrzne”, po obejrzeniu – zdecydowanie – „wewnętrzne”.
6. Cesarz Tytus, budowniczy Koloseum, każdego wieczora zadawał sobie pytanie: „czy dobrze spędziłem dzisiejszy dzień?”. Ci z nas, którzy są świadomi przepływającego czasu, mimo zmęczenia, w harmonii, bez jego marnotrawstwa, mogą realizować swoje cele.
Pozostałym pozostają amerykańskie podręczniki z cyklu: „Wygraj godzinę dodatkową każdego dnia”?
7. Rośnie liczba informacji, danych, notatek, wiadomości, które spływają do menedżerów. Rośnie stres związany z jak najszybszym, jak najsprawniejszym porządkowaniem, odpowiadaniem na impulsy, sygnały, maile, SMSy, telefony, alerty. Natłok informacji zamienia komunikację w neurotyczny ping-pong.
Uczeni jesteśmy, że z odpowiedzią nie powinniśmy czekać. Natychmiastowa reakcja, coraz bardziej wymagający nadawcy informacji żądający coraz szybszych odpowiedzi. Mail, na który nie ma jakiejkolwiek odpowiedzi w ciągu 24 godzin stanowić zaczyna zniewagę dla nadawcy. 24 godziny, ani sekundy dłużej. Konieczność szybkiej odpowiedzi na szybko zadane pytanie, bez szansy reasumpcji decyzji, przemyślenia, analizy, powrotu.
Szybkość, natychmiastowość, stała się normą. Podobnie jak praca przenoszona do domu, multitasking i wchodzenie w internet, zatapianie się w nim, przechodzenie w sieci ze strony na stronę, z jednego linku na drugi, otwieranie kolejnych okien, płaszczyzn w ciągłym gonitwie i poszukiwaniu, sami już nie wiemy czego.
Pytamy, często obsesyjnie, „ile?” i „jak?” zapominając zapytać: „po co?”.
EM
Jean-Louis Servan-Schreiber, „Le nouvel art du Temps”, Ed.Albin Michel
Tekst ukazał się w wyd.2 kwartalnika „Nowe Media”