21/2012
Rozmowa z Erykiem Mistewiczem, konsultantem politycznym
– 13 maja w sondażu przeprowadzonym dla www.wybory.xaa.pl Prawo i Sprawiedliwość zyskało poparcie 28,9% ankietowanych, a Platforma 27,8. To prawdopodobnie pierwszy sondażowy sukces PiS-u od blisko 5 lat. Czy to zapowiedź zmiany układu sił?
– Nic się nie stało i nic się nie stanie. Do wyborów są trzy lata, a „przestrzeń narracyjna” opanowana jest przez PO, a właściwie przez Donalda Tuska. Najlepiej widać to na konkretnym przykładzie. Scena publiczna zaledwie 4 godziny była zainteresowana reformą emerytalną, która mogła obniżyć notowania Platformy.
– Nie pamiętam, żeby Tusk „przykrył” w mediach jakimś zdarzeniem reformę emerytalną.
– Nie nazwałbym tego przykryciem, tylko zarządzaniem masową świadomością. To były gry i zabawy ludu politycznego, które skupiły uwagę opinii publicznej. Najpierw było to wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, potem Janusza Palikota, następnie posłanki, na którą w domu czekał głodny dzidziuś, bo nie została wypuszczona z Sejmu przez kordon związkowców z „Solidarności”, wreszcie incydent posła Stefana Niesiołowskiego z dziennikarką Ewą Stankiewicz i reforma emerytalna przestała dla Polaków być jakimkolwiek tematem.
– Czy to oznacza, że Tusk jest tak dobrym graczem, czy Kaczyński tak złym?
– PiS tkwi wciąż w XIX wieku i chce rywalizować z Platformą, która jest już w wieku XXI. Politycy, którzy są przyzwyczajeni do tego, że wygłaszają trzygodzinne elaboraty, przegrywają z politykami, którzy za pomocą 140 znaków na Twitterze opanowują „przestrzeń narracyjną”. Podczas ostatniej kampanii prezydenckiej we Francji w sztabie Sarkozy’ego tylko jego obecnością na portalach społecznościowych zajmowało się 160 osób! Zarządzanie świadomością wyborców w krajach starej demokracji trwa praktycznie przez cały czas – od wyborów do wyborów. Tam partie prowadzą bardzo dokładne badania, przygotowują argumenty do politycznej walki. To jest nauka. W PiS-ie nie chcą tego zrozumieć i niczego nie chcą się uczyć. Z zewnątrz to wygląda tak, jakby w wieku pary opowiadać komuś o ponaddźwiękowych samolotach. Z badań sondażowych wynika, że Polacy są dumni ze zbliżających się mistrzostw Europy w piłce nożnej. Niemal wszyscy będą kibicować naszej drużynie. I co robi prawica? Mówi do nas: przegramy, nie udało się, brakuje dróg, linii kolejowych, Polacy nie mówią po angielsku, skompromitujemy się na Euro. Takie zachowanie bije w naszą dumę narodową, która jest kanwą tożsamości prawicy w każdym kraju świata.
– Mają nie atakować Tuska za to, że autostrada z Łodzi do Warszawy będzie nieprzejezdna?
– Oczywiście, że nie. Muszą przede wszystkim pokazać światu, że są dumni z Polski. To, że chcą „zabić” Tuska – w tym momencie nie ma żadnego znaczenia.
– Co więc powinien zrobić Kaczyński, żeby to zmienić?
– Nie widzę szans na zmianę jego wizerunku. Jakimś rozwiązaniem byłoby zrzeczenie się przywództwa w partii na rzecz nowoczesnego polityka młodszej generacji.
– A widzi pan w PiS-ie młodego polityka, który nadawałby się na nowoczesnego lidera?
– Nie widzę.
– Dlaczego Kaczyński nie zatrudni najlepszych specjalistów od marketingu politycznego z Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych?
– Swego czasu spin doktorzy PiS-u próbowali to zrobić, ale najpierw Kaczyński musi tego chcieć.
– Zamiast punktować Platformę za gigantyczne zadłużanie kraju, PiS cały czas na sztandarach ma przede wszystkim katastrofę smoleńską.
– Porzucenie opowieści smoleńskiej byłoby błędem i nie namówi pan do tego nikogo w PiS-ie, bo to przecież jest wielka osobista tragedia Jarosława Kaczyńskiego i ludzi prawicy. Raczej trzeba zadać pytanie, czy sama tragedia smoleńska wystarczy, żeby przekroczyć próg 25%.
– Nie ma więc nikogo, kto za trzy lata mógłby odsunąć od władzy Tuska?
– Nikogo na prawicy. Moim zdaniem klucz do odsunięcia od władzy Donalda Tuska może co najwyżej zależeć od relacji Grzegorza Schetyny z Januszem Palikotem.
Rozmawiał Krzysztof Różycki