„Arystokracja rozumu”
Tygodnik Do Rzeczy

35/2014

Wszystko zaczyna się w rodzinie. Gdy dzieci widzą rodziców przy lekturze papierowej prasy. Nie przy telewizorze, nie przy grze na komputerze, nie w uzależnieniu od iPadów, tabletów. Rozmawiających o tym, co właśnie przeczytali.

Sobotnia kawa z gazetą na sobotę. I niedzielna kawa z gazetą wydawaną w niedzielę, dla spokojniejszego oglądu świata, rodzaju podsumowania tygodnia, ale też wyjścia ku ideom nadchodzącego tygodnia. Tak, ideom, wyzwaniom nadchodzących siedmiu dni.

I znów – rozmawiający rodzice o tym, co przeczytali. I chłonące ten widok niczym gąbki dzieci.

Póżniej jest szkoła. Z omawianiem lektur z prasy i świata opisywanego na papierowych stronach. Z szacunkiem dla pracy tych wielkich pisarzy, którzy wyrośli z dziennikarstwa i reportażu. Z szacunkiem dla prawdy, niepodlegania biznesowym czy politycznym naciskom.

Kto, jak nie dziennikarz ma zmieniać świat, wskazywać jego punkty gorące, te do zmiany. Jakże inaczej, niż poprzez słowo?

Jeszcze później uniwersytet i szacunek dla słowa. I szacunek dla wiedzy przekazywanej w kwartalnikach i miesięcznikach. Czytanych bardzo uważnie, aby być na bieżąco. Aby wybić się i zostać zauważonym przez pracodawców. Aby móc rozmawiać w towarzystwie. Więcej: aby móc być w towarzystwie.

Pamiętam „Le Figaro” pachnące farbą drukarską, które każdego ranka czekało na mnie przy wejściu na uczelnię, na długo przed kryzysem mediów. Bezpłatne, aby przyzwyczaić do lektury i rozbudzić potrzebę sięgania po ten właśnie tytuł. Skutecznie.

* * *

Świat nowych mediów wydaje się coraz bardziej jedynie błyskotką, uzupełnieniem wiedzy z książek, kwartalników, pism opinii. Nowe media dodają informacje do posiadanej przez nas wiedzy. Jeśli wiedzy tej nie ma, mogą jedynie szlifować pustkę.

* * *

Nie ma kryzysu dziennikarstwa. Jest co najwyżej kryzys wiarygodności.

Statystyki: 343 tytuły klasyfikowane jako pisma społeczno-polityczne i pisma „people”. 318 – tytuły kobiece. 232 – pisma poświęcone dzieciom. 3,7 mld sprzedanych egzemplarzy.

A więc: stabilizacja rynku prasowego. Rosnące ceny niektórych tytułów pozwoliły na zrekompensowanie zmniejszonej sprzedaży innych. I niezmienna, na bardzo wysokim poziomie prenumerata. Choćby Le Nouvel Observateur – 400 tys. prenumeratorów.

Digitalizacja treści nie sprawia, że tradycyjne media znikają. Raczej przeobrażają się, mutują, konwergują, wykorzystuje szanse.

Francja. Jeśli gdzieś w Europie, za 30 czy 50 lat trzeba będzie jednak zamknąć ostatnie papierowe pismo, nie mam wątpliwości, że na końcu, ostatnia będzie Francja. Kraj arystokracji rozumu. Kraj wciąż pachnący wydaniami na sobotę i na niedzielę – pachnący papierem.

Eryk Mistewicz