„Jak uratowaliśmy „Parasolki z Cherbourga”
Tygodnik Do Rzeczy

13/2013

Cały świat zna „Parasolki z Cherbourga”. I każdy mógł je uratować. Do zamknięcia projektu odrestaurowania filmu, kolorowania, przygotowania go do projekcji w trakcie Festiwalu w Cannes brakowało 25 tys. euro. Plan został wykonany: wykorzystując potencjał nowych mediów uzyskano 49.029 euro. „Parasolki z Cherbourga” uratowane!

Takich projektów jest coraz więcej. Ostatnio  28 tysięcy internautów wsparło dwoma milionami dolarów projekt filmowy „Wish I Was Here” Zacha Braffa. Aby zebrać dwa miliony dolarów internauci, socjonauci, ludzie sieci potrzebowali… trzech dni.

Łącznie, na 536 platformach finansowania crowdfundingowego, takich jak Kiss Kiss Bank Bank (tam zorganizowano wsparcie na odrestaurowanie „Parasolek z Cherbourga”), zebrano w 2011 r. blisko 1,5 mld dolarów.

System jest wyjątkowo prosty, przejrzysty: wpłacając 1 euro zyskujemy prawo, aby umieścić nasze nazwisko i nasze zdjęcie z parasolką na stronie projektu; za 10 euro dochodzą podziękowania od twórców filmu; za 25 euro dodatkowo fragment taśmy filmowej, z zachowanych kopii czarno-białego oryginału.

Pierwszych 200 osób, które wpłacą 60 euro, dodatkowo otrzyma zaproszenie na projekcję odrestaurowanego filmu. Przy wpłacie 150 euro dojdzie album przygotowany na festiwal w Cannes, za 1000 euro dołączona zostanie taśma z reklamą filmu, każdy wpłacający  2 500 euro otrzyma zaś zdjęcie ekipy filmowej, sygnowane, numerowane. Ale już od kwoty 500 euro możemy odnaleźć swoje nazwisko na kopii filmu.

Proste? Wyjątkowo! Świat cyfrowych narracji to świat opowieści, w które wchodzimy zaintrygowani, pobudzeni. Siła marketingu narracyjnego jest niebywała. Tu, prowadzeni przez poruszającą opowieść ratujemy przed zapomnieniem czarno-biały film. Gdzie indziej uczestniczymy w przygodzie współtworzenia obrazu przez młodego twórcę, którego scenariusz i kilka scen zamieszczonych w nowych mediach poruszyły nas na tyle, że chętnie wesprzemy go dziesiątką euro. W innym miejscu decydujemy o wsparciu artystki, która wzruszyła nas swoją muzyką, opowieścią. A w innym młodego odkrywcy, twórcy, naukowca.

Przejrzyste reguły. Bez domów wydawniczych, wielkich wytwórni, systemów bankowych, kredytów, korporacji. Bez Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i żebrania po wsparcie państwa. I bez ekspertów, którzy ocenią, że nasze projekty nie mają szans.

Nowe media zamieniają dziś pasję twórców, zaufanie ich fanów w możliwość realizacji wymarzonych projektów. I jeśli zastanawiamy się czasami, co daje autorowi zdjęć wykonywanych iPhonem i zamieszczanych w Instagramie posiadanie ćwierć miliona fanów, budowanie i podtrzymywanie z nimi relacji, sycenia opowieściami, to wyobraźmy sobie moment, w którym spyta on swoją społeczność, społeczność nowych mediów: chcecie mój album, plakat, zaproszenie na wernisaż, moją muzykę, moją filmową opowieść?

Eryk Mistewicz

FRAGMENT FILMU PO REKONSTRUKCJI:

"Czas socjonautów"