„Mój telewizor jest bezużyteczny”, Tygodnik Do Rzeczy

23/2013

Telewizory w naszych domach mają coraz większe ekrany, są nam jednak coraz mniej potrzebne. Ot, choćby, dlaczego mój telewizor pokazuje mi reklamę kaszki dla niemowląt? Przecież to nie ma żadnego sensu…

Albo po co prognoza pogody dla Ciechocinka, jeśli jestem w Warszawie, a wieczorem wybieram się do Krakowa? Dlaczego mój telewizor nie pokazuje mi tego, na co czekam, co jest mi potrzebne? Dlaczego mój telewizor jest śmietniskiem, które rozpostarło się na ścianie mojego domu? 

Czy aby się dowiedzieć, jaka będzie pogoda dziś w Warszawie, a wieczorem w Krakowie muszę czekać na jakąś, pochodzącą z epoki Wicherka i Gierka, sprzed pół wieku, „prognozę pogody”?

Świat poszedł do przodu, telewizja została w tym samym miejscu. 

Mój telewizor nie uczy się mnie. Nadaje takie same programy od trzydziestu lat. Może bardziej kolorowe, radosne, mające w założeniu mnie jeszcze mocniej odstresować.

Mój telewizor obniża moje loty. Helikopter krążący nad procesem Mamy Madzi sprawia, że na chwilę gubię się w tym, co ważne, co najważniejsze. Równam w dół.

Mój telewizor pokazuje coś dla wszystkich, więc i dla nikogo. Nie rozumiejąc mnie. A przecież mógłby mi towarzyszyć niczym książka, którą rozpoczynam w wersji papierowej, przechodzę na kindle, laptop, kończąc lekturę w taksówce, na smartfonie.

Mój telewizor proponuje mi produkty, których nigdy nie kupię. Szampon dla małych dzieci do lat dwóch i klej do protez zębowych. A przecież przekazałem pełną wiedzę o moich zainteresowaniach, predylekcjach, o czym i z kim piszę w mailach. Facebook, Google wiedzą o mnie wszystko.

Problemem nie jest technologia. Gromadzenie danych o każdym obywatelu planety dokonuje się na skalę rabunkową. Za naszą zgodą, najczęściej bez naszej świadomości. „Tu są ciasteczka”. „Nie rozumiem, ale akceptuję” – to najzabawniejsze ostrzeżenie, jakie zobaczyłem ostatnio w polskim Internecie.

Jednak bez podejścia humanistycznego, bez wiedzy, bez zatopienia się w filozofii trudno o dobre projekty. Filozofia prowadzi do zrozumienia człowieka, jego ograniczeń i potrzeb. To wiedza większa, niż user experience, niż badania doświadczeń użytkowników.

Jeff Binder z Genovation Capital przewiduje, że chaos na styku ludzi i telewizorów potrwa jeszcze z dziesięć lat. Dla mnie niedostatek filozofii nowych mediów, spojrzenia a la Steve Jobs w świecie przeciętności, pośpiechu, ekspansywnej bylejakości staje się dojmujący. Jeśli przegrywamy, jeśli wokół nas tak niewiele innowacyjności, tak wiele zbędnych produktów, szumu a coraz mniej zrozumiałych usług, konceptów, to właśnie dlatego, że świat nowych mediów zdominowali technolodzy. Porażająco głośni, porażająco wtórni. I wciąż nie znajdujący pomysłu na prosty, intuicyjny sposób użycia telewizorów zgodnie z duchem nowych mediów.

Eryk Mistewicz