„Piszcie książki”
Tygodnik Do Rzeczy

27/2014

Marzy mi się, że w stacjach TV nie występuje z analizą nikt, kto nie napisał książki

We Francji nie wypada zabierać głosu w sprawach publicznych, jeśli nie ma się na koncie kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu książek. Nie, nie książek przeczytanych, lecz –trudniejsze – napisanych!

Nie zaprasza się do programów publicystycznych gości, którzy w tym sezonie niczego nie napisali. Łamy poważnych opiniotwórczych pism preferują autorów, których teksty można zakończyć informacją o autorze: … ostatnio ukazała się taka i taka książka, w takim to a takim renomowanym domu wydawniczym.

Nikt nie zarzuci redakcji kryptoreklamy. Autor zyskuje dodatkową motywację, aby podzielić się  z odbiorcami gazet swoją analizą, napisać tekst do „Le Figaro” czy choćby „Ouest France”, jeśli dzięki temu powie swoim czytelnikom o swej nowej książce. Podobnie jest z występami ekspertów w stacjach telewizyjnych: kilka ciepłych słów o książce, pokazanie okładki, jest swoistą formą rekompensaty dla autora za stracony czas na dojazd i występ.

Kilku moich ulubionych autorów wydaje książki od kilkunastu już lat, zawsze z początkiem sezonu literackiego, we wrześniu. Niektórzy, jak Jacques Attali, Bernard Pivot czy Alain Minc, także w oparciu o świetnie zorganizowaną grupą researcherów, wydają coś istotnego dwa razy do roku.

Gdy wydawałoby się że mamy do czynienia z nadprodukcją słów, gdy słowa przelewają się przez Internet, przez sieci społecznościowe, zamknięcie myśli, idei, analizy w formę papierowej książki zyskuje wartość. Tylko to, co najważniejsze godne jest, aby znaleźć się w druku.

I druga strona tego samego zjawiska: nie sposób być autorytetem, autorytatywnie wypowiadać się w mediach, jeśli nie tylko nie pisze się książek, ale nawet ich nie czyta.

Jeśli marzy mi się w Polsce arystokracja rozumu, to stworzy się ona wówczas, gdy zapraszający gości do programu TV kierować się będzie nie tym, co powiedzieć powinien na antenie ekspert, ale jaki szum wzbudził w środowisku intelektualnym, jakie struny poruszył, jak argumentował, jak bardzo zgłębił temat, wreszcie: po prostu jak dobrą książkę napisał.

Luc Ferry dał światu książkę o tym, jak znikają księgarnie. Z 3000 księgarni we Francji w perspektywie dziesięciu lat pozostanie może 300. Winny Amazon – zgoda. Ale też dzięki nowym mediom sporo ludzi pisze i wydaje samodzielnie książki na Kindle, na czytniki. Wystarczy chcieć.

Ludzie, którzy piszą książki, używają innych słów, inaczej argumentują. Nie potrzebują plebejskich przerywników. Nie mówią z pełnymi ustami. Nie stukają sztućcami. Panują nad tym co mówią, nawet jeśli nikt ich nie podsłuchuje. I nie mieszają wina z wódką. Nigdy nie mieszają wina z wódką.

Eryk Mistewicz