Tygodnik Do Rzeczy
33/2013
Pozornie – od kilku już lat – wydaje się to najbardziej pędzące miejsce w Polsce. Politycy centralnej Europy, najbardziej wpływowi dziennikarze, prezesi największych firm, na niewielkiej przestrzeni przemieszczają się pomiędzy równoległymi panelami Forum Ekonomicznego. Ścigają się, aby jak najwięcej usłyszeć, zbudować lub pogłębić relacje, uchwycić trendy, dzięki którym będą mogli wyprzedzić konkurencję, umocnić pozycję, przeżyć i zwyciężać przez następny rok.
To jednak pęd tylko pozorny. Od kilku już lat wspólnie z Zygmuntem Berdychowskim zapraszam do Krynicy najlepszych marketingowców politycznych Europy, ludzi komunikacji i nowych idei. Rozmawiamy o technice wygrywania wyborów, najskuteczniejszej komunikacji. Ale też o tym, w jaki sposób biznes może wykorzystywać dokonania politycznego marketingu, jak prowadzić kampanie wygrywania nie tyle wyborów, co wprowadzania nowych produktów, umacniania pozycji firmy.
Raz w roku najlepsi marketingowcy z Rosji, Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii zatrzymują się w Krynicy, aby ocenić i podejrzeć kampanie kolegów. Z roku na rok coraz mniej mówimy jednak o błyskotkach, technikach, gadżetach kampanijnych i metodach uchwycenia uwagi odbiorców komunikatów, a coraz więcej o odpowiedzialności naszej branży. O odpowiedzialności politycznych konsultantów, ale też ludzi public relations i marketingu za świat, któremu „współnadajemy” impulsy.
Nie ma dziś długotrwałej, skutecznej komunikacji bez osadzenia jej w świecie wartości. Nie ma produktów, którymi fascynujemy się dłużej niż jeden, dwa sezony, gdy u podstaw ich twórców zabrakło marzeń i uczciwości. Jeśli dziś w szkołach biznesu analizowane są wciąż te same case’y wizjonerów świata nowych mediów, jeśli wraca nazwisko Steve’a Jobsa, powtarzające się w prezentacjach i wystąpieniach, to przecież nie przypadek.
Nie, w Krynicy nie ma pośpiechu. Jest poławianie trendów. Są zatrzymanie się i ciągła analiza. W biegu między panelami, spotkaniami, debatami, próba dookreślenia tego, co najważniejsze. W rozmowach na skrzyżowaniu branż, aktywności, narodowości, w krótkich migawkach wymiany komunikatów w kilku językach, w ciągłym wirze krystalizuje się przez kilka dni wartość, której próżno szukać na organizowanych konferencjach startupowców czy w murach uczelni. Nie ta jakość, nie ci ludzie, nie te idee.
Wartości raz do roku zamieszkują w Krynicy.
Eryk Mistewicz
Tekst ukazał się w wyd.33/2013 tygodnika „Do Rzeczy”.