„To Twitter uprawia politykę”
Tygodnik Do Rzeczy

26/2014

To na Twitterze premier odniósł się w sobotę krótkim wpisem do tego, co za chwile wstrząsnąć miało Polską. Bez PAP, takiej czy innej gazety, stacji telewizyjnej, bez zwoływania konferencji prasowej. Czyż trzeba szukać lepszego potwierdzenia tezy o tym, że w cenie zaczynają być własne media, w tym właśnie Twitter?

To na Twitterze wyjaśniono, skąd w sobotę przeciek materiału, który miał ujrzeć światło dzienne dopiero w poniedziałek. Wyjaśnienie byłoby niemożliwe, gdyby nie używało tego serwisu większość liczących się dziennikarzy (sporo ponad 500), w tym autorzy materiału ujawnionego we „Wprost”, jego redaktor naczelny i wydawca.

To na Twitterze najszybciej pojawiały się kolejne fragmenty stenogramu a później także nagrania audio. Z Twittera, były rozsyłane dalej. Nieruchawy, niewyświetlający wszystkich ważnych informacji Facebook nie sprawdza się w takich wypadkach. A portale informacyjne, także dużych gazet, pilnie obserwują serwis 140 znaków.

To na Twitterze śledzono, gdzie i kto występuje, co mówi. W sytuacjach kryzysowych, w natłoku zdarzeń, komentarzy, opinii – nie jesteśmy w stanie wszystkiego słuchać, wszystkiego oglądać. Twitter syntetyzuje dla nas wizję świata, zbiera i przedstawia opinie, które warto znać.

To na Twitterze namawiano otoczenie Jarosława Kaczyńskiego, aby konferencję prasową zorganizowano po konferencji premiera tak, aby mógł się do niej odnieść. Twitter – jak żadne inne narzędzie nowych mediów – to także narzędzie wpływania na polityków. Bardzo ciekawy, nieopisany dotąd w politologii proces!

To z Twittera mogliśmy się dowiedzieć, jakie są możliwe warianty rozwoju sytuacji. Prawnicy przedstawiali możliwe kroki prawne, publicyści próbowali zgadywać, jaka będzie linia obrony szefa rządu.

To na Twitterze znajduje się dziś najwięcej ważnych informacji w tej sprawie: skanów treści podsłuchanych rozmów, opinii. To na Twitterze wybrzmiewały pytania o stanowisko Pałacu Prezydenckiego, o rolę Polskiej Rady Biznesu, w restauracji której dokonywano części nagrań. A także o to, kto może być beneficjentem kryzysu rządowego zmierzającym do rekonfiguracji koalicji rządzącej, z innym być może szefem rządu.

To Twitter uprawia dziś politykę. Odziera z ozdobników, strąca z koturnów, pokazuje polityków takimi, jacy są. I zmierza do sedna – w 140 znakach. Przyspiesza też procesy, które zwykle trwały miesiącami. W sytuacjach ekstremalnych napięć społecznych w krajach totalitarnych bywa blokowany, jednak w krajach bardziej demokratycznych politycy nauczyli się już z Twittera korzystać. Snując swą opowieść, prezentując narrację. Za jego pomocą atakując i broniąc.

Eryk Mistewicz