„Spin-doktorzy PiS powinni odejść”, Fakt

26 lutego 2010 r.

z Erykiem Mistewiczem rozmawia Dorota Łosiewicz

Aby politycy byli dziś skuteczni, marketerzy polityczni muszą uczestniczyć w planowaniu i tworzenia „produktu” od samego początku. Jeśli nie mają wpływu na poczynania polityka, a są naprawdę dobrzy, to lepiej, aby zrezygnowali – mówi Eryk Mistewicz, specjalista od komunikacji politycznej 

Jak Pan interpretuje grę wokół listu prezydenta o Sikorskim, w którym nie pojawiły się żadne konkrety? 

Eryk Mistewicz: – Przede wszystkim widać, że futbol przydaje się dziś politykom. Po pierwsze, politykom grającym razem w piłkę łatwiej jest utrzymać jedność drużyny. Po drugie, zachować kondycję na całą długą, trwającą już kolejny rok, PO-PiS-ową rozgrywkę. Po trzecie, zachować tempo meczu, aby utrzymać uwagę kibiców, nie zanudzić widzów. Stosować pułapki off-sajdowe, zwody i uniki. W jedną z takich pułapek, niewyszukanych przecież, wpadła właśnie Kancelaria Prezydenta. Kolejność zdarzeń: Jarosław Kaczyński, atakujący szefa MSZ, Donald Tusk w obronie swego ministra proszący prezydenta o wyjaśnienia, żądający: „karty na stół”, wreszcie prezydent reagujący zgodnie z przewidywaniami, w swoim stylu. Wszystko to pokazuje, że wciąż jedna ze stron – Platforma i obóz Donalda Tuska – jest po prostu w tej grze zwinniejsza. 

Czemu prezydent wpadł w tę pułapkę? 

– Kancelaria Prezydenta próbowała zagrać na tym samym boisku. Urzędnicy prezydenta mieli wszelkie podstawy sądzić, że wygrają tę partię meczu odpowiedzią, która – bez gryfu tajności – natychmiast pojawi się w mediach. I podgrzeje nieco operowy przekaz „ach straszne informacje, straszne”. Tylko, że przy tej okazji nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, powróciła atmosfera kampanii wyborczej, w której większość Polaków została sprawnie zmobilizowana przeciw PIS. Swoją drogą to zadziwiające, jak niewielkim wysiłkiem przypomniano ten efekt. 

PIS tego nie rozumie? 

– Z pogłębionych analiz, do których mają także dostęp spin-doktorzy PIS, wynika bardzo dokładnie, co sprawia, że obóz braci Kaczyńskich ma problem z zyskaniem większej sympatii rodaków. Jakich zachowań oczekujemy na scenie publicznej, a jakich mamy serdecznie dość. Skuteczność cenimy bardziej niż zacietrzewienie. Idziemy za dobrymi historiami. Rozumie to świetnie Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta więc Lech Kaczyński nie stoi w tej rozgrywce na z góry straconej pozycji. 

A jaki będzie następny ruch PO? 

– Nadchodzi czas ratowania PiS-u przez Platformę. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie może tak tracić w opinii publicznej, popełniać takich błędów, jak wokół odgrzewanej – i podgrzewanej – dyskusji o „hakach” wobec ministra Sikorskiego, silnego konkurenta Lecha Kaczyńskiego. Nie może tracić najbardziej zagorzałych swoich zwolenników wchodząc w sojusz z SLD i razem z nim odwołując Anitę Gargas z TVP za emisję dokumentu o generale Jaruzelskim. Takich błędów PiS popełnia więcej. Zwiększa się dystans Platformy w kolejnych sondażach. A PiS jest potrzebny Platformie jak tlen. Aby Platforma jaśniała w pełnej krasie, aby mobilizowała sympatyków, także do pójścia na wybory, do głosowania „przeciw strasznym braciom Kaczyńskim”. PiS sprowadzony popełnianymi przez siebie błędami do parteru, do marginesu kilkunastu procent, wymagałby od Platformy silniejszego wiosłowania. Dopiero wtedy, w świecie bez PiS, zaczęłyby się prawdziwe problemy Platformy. 

Kiedyś to lider PiS był postrzegany jako wielki strateg, a teraz przegrywa. Dlaczego? 

– PiS tkwi w miejscu. Różnica w technologii komunikacji politycznej między PO a PiS wynosi już pięć-sześć lat i wciąż się zwiększa. Platforma stosuje techniki z XXI wieku, PIS tkwi w XX. Zresztą wszędzie tam, gdzie polityk zwycięża okazuje się, że w tle nie ma już spin-doktorów, z lat 70. czy 80. poprzedniego wieku, manipulujących mediami. Miejsce spin-doktorów na dobre zajęli story-spinnersi. To fachowcy, którzy piszą historie, profesjonalne narracje, budujące poparcie dla polityków i ich partii. To wyższa szkoła technologii komunikacji w marketingu politycznym. Tak wygrywa się dziś wybory i utrzymuje poparcie dla rządów. 

Spin doktorzy zawiedli? 

– Przede wszystkim skończył się czas, gdy polityk przychodził do PR-owca i zlecał mu: „opakuj mnie”. Aby politycy byli dziś skuteczni, marketerzy polityczni muszą uczestniczyć w planowaniu i tworzenia „produktu” od samego początku. Jeśli nie mają wpływu na poczynania polityka, a są naprawdę dobrzy, to lepiej, aby zrezygnowali. 

To smutna konkluzja dla panów Bielana czy Kamińskiego. A czy Lech Kaczyński ma jeszcze szansę na reelekcję? 

– Szanse Lecha Kaczyńskiego bardzo silnie rosną. Jeszcze niedawno można było zastanawiać się, czy w ogóle wejdzie do drugiej tury. Dziś widać, że druga kadencja Lecha Kaczyńskiego byłaby ciekawą opcją także dla PO. Nie tylko dlatego, że dzięki temu Platforma wciąż łatwiej mobilizowałaby swoich zwolenników przeciwko Kaczyńskim, chociażby w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Ale też ułatwiałaby tłumaczenie, dlaczego polityka nie jest prowadzona idealnie, dlaczego wolniej postępują reformy, które może wciąż wetować prezydent. Kaczyńscy są dobrzy na wszystko. A PiS potrzebny jest Platformie jak tlen.