„Koniec epoki Facebooka”, Forbes

11 września 2012 r.

Do niedawna był pierwszym medium społecznościowym świata, może poza Chinami. Wskazywał rozwiązania i trendy. Coś się jednak zmienia.

Facebook nuży, nudzi, zamęcza i zamula. Nie jest już ,,cool”, przestał być ,,friendly”. Spadają czas spędzany na tym serwisie, przychody, wejścia na stronę. Epoka Facebooka odchodzić zaczęła do przeszłości. Dlaczego?

Po pierwszeMark Zuckerberg nie jest już challengerem rynku, bohaterem zbiorowej wyobraźni stawianym w jednym szeregu z Richardem Bransonem i Stevem Jobsem. Nie inspiruje. Przypomina sytego kota przerażonego rozbudzonymi oczekiwaniami giełdy. W trakcie giełdowego nurkowania z 43 dol. za akcje do 20 dol. budowany przez lata wizerunek firmylekkiej, ,,garażowej”, ale przede wszystkim rzetelnej zaczął się chwiać. Ponad 2 tysięcy inwestorów już zapowiada wspólne wystąpienie przeciw Facebookowi.

Po drugie, technologicznie Facebook to produkt z poprzedniej epoki. A epoki w cyberświecie trwają dziś o coraz krócej; drastycznie skraca się czas, w którym genialne pomysły są monetyzowane, zanim nadejdzie konkurencja.

Facebook powstawał w epoce, gdy najważniejszy był internet (dziś są to aplikacje), zaś do rozpoczęcia pracy niezbędny był komputer. ,,Trendsetterskie” aplikacje są dziś lekkie, pobierane i wykorzystywane na urządzeniach mobilnych bez konieczności przejścia przez desktop.

Takie są choćby Instagram (kupiony przez Facebooka) czy Twitter bijący już dziś na głowę FB na kilku frontach. Według szacunków eMarketera w rok 2012 Twitter zarobi z reklamy w smartfonach i na tabletach 129,7 mln dol., podczas gdy Facebook jedynie 72,7 mln dol.

Facebook próbuje odchudzić serwis, dopasować się do świata, w którym w 2015 r. będzie 250 mln tabletów i miliard smartfonów. Musi jednak od początku przemyśleć i zaproponować zupełnie nowy serwis mobilny (być może także dla telewizji internetowej). Inni jednak nie czekają.

Po trzecie, kolejną przyczyną zadyszki Facebooka jest coraz większa konkurencja wytyczająca kierunek nowych mediów, serwisów szybciej działających, prostszych, bardziej intuicyjnych, lepiej odpowiadających na potrzebę człowieka opanowania rosnącej masy informacji.

Intuicja podpowiada, że takim serwisem jest Twitter. Każdego dnia jestem informowany o kolejnych kilku, a czasami nawet kilkunastu nowych ,,followersach” (a więc osobach dopisujących się do mojej społeczności na Twitterze), a ledwie raz na tydzień jedna może dwie osoby dołączają na Facebooku czy Google Plus. W świetle badań nie powinno to dziwić.

Raport firmy badawczej Zscaler szacuje spadek ruchu przychodzącego na Facebook w ostatnim roku na 11 %. Tenże raport wylicza wzrost ruchu dla Twittera w tym samym czasie o 7%.

Twitter wygrywa też z Facebookiem jeśli chodzi o wspólne z innymi użytkownikami sieci przeżywanie treści z innych mediów. Z badań analityków Trendrr wynika, że Twitter jest dziś odpowiedzialny za tworzenie komentarzy do programów telewizyjnych w 75 proc., podczas gdy Facebook ledwie w 16 proc. Zapewne związane jest to z większą ,,mobilnością” Twittera. Ale być może także z tym, że treści przekazywane na Facebooka zaczynają coraz częściej przypominać ruch jednokierunkowy – wpisywanie własnych komunikatów bez czytania wpisów innych.

Po czwarte bowiem, Facebook przestał być serwisem efektywnym dla jego uczestników, przytłoczonych ilością informacji, przez które należy się przedzierać, aby czegokolwiek się dowiedzieć.

Badania firmy Gartner pokazują, że jedna czwarta użytkowników jest już znudzona Facebookiem. I dotyczy to osób głównie w wieku 18-29 lat, a więc tych, którzy dotychczas napędzali rozwój tego serwisu a teraz nie mają już z korzystania z niego radości.

W zaspokajaniu informacyjnego głodu i głodu opinii coraz więcej osób przestaje korzystać z Facebooka, nie znajdując tam już niczego, czego nie znalazłaby w innych miejscach sieci. Odstręczają pozorne interakcje zapraszających do kolejnych zbędnych, niezbyt mądrych grup czy odpowiedzi na pytania ankietowe i sondy.

Ilość informacji na Facebooku stała się odwrotnie proporcjonalna do jej jakości. Wchodząc tam mam do czynienia ze ścianą płaczu, na którą już nawet nie mam ochoty spoglądać. Masa reklam, promocji, ofert nie przyciąga, podobnie jak świadomość, że moje dane napędzają farmy fanów. Jedynie więc dodaję własny wpis, linkuję nowy tekst do strony moich analiz – i jak najszybciej stamtąd uciekam.

Po piąte, Facebook zabija horrendalna polityka prywatności. Dorastający użytkownicy zaczynają zdawać sobie sprawę z niesłychanej wprost pazerności Facebooka na ich dane. Facebook chce wiedzieć o nich natychmiast wszystko. Inne serwisy gromadzą te dane niejako przy okazji, śledząc zachowania użytkownika przez dłuższy czas, ich zainteresowania, wchodząc z nimi w swoistą interakcję. Negatywnie politykę prywatności Facebooka oceniło aż 33 proc. respondentów badania Gartnera.

Facebook zaczął przypominać duży hipermarket w godzinach szczytu, w którym jest co prawda wszystko i jest dużo ludzi, ale z którego chce się jak najszybciej wyjść. Nie ma się tam ani wrażenia dobrego traktowania, ani tym bardziej nie ma poczucia, że jest się kimś ważnym dla właścicieli. A serwis społecznościowy oddalający się od społeczności, nie wsłuchujący się w opinie użytkowników, wcześniej czy później skazuje się na porażkę.

I oto efekt: najnowsze badanie satysfakcji klienckich sieci społecznościowych wykonane przez ACSI plasuje Facebook daleko w tyle za serwisami LinkedIn i Twitter.

Konkurenci Facebooka, jak choćby Twitter, to serwisy o wiele prostsze, od razu dopasowane do świata mobilnego, stawiające na użyteczność dla społeczności – uczą się na błędach firmy Zuckerberga. Epoka Facebooka powoli się kończy.

Eryk Mistewicz

Nowe Media – kwartalnik pod red. Eryka Mistewicza Wydawnictwo Operon, 2012