17 lipca 2012 r.
Nie wierzę rzecz jasna w gazety z informacjami z wczoraj, nie wierzę w portale ogólnotematyczne, nie zainwestowałbym też dziś już złotówki w koncerny telewizyjne – mówi Eryk Misiewicz, specjalista od marketingu politycznego, pod którego redakcją ukazał się niedawno nowy kwartalnik „Nowe Media”.
Regularnie Pan tweetuje, korzysta z Instagrama, a magazyn o nowych mediach stworzył pan w wersji papierowej. Wciąż wierzy Pan w prasę drukowaną?
Oczywiście. Nie wierzę rzecz jasna w gazety z informacjami z wczoraj, nie wierzę w portale ogólnotematyczne, nie zainwestowałbym też dziś już złotówki w koncerny telewizyjne. Ale specjalistyczne „paliwo dla mózgu” będące swoistym przewodnikiem po zmieniającym się bardzo szybko świecie mediów, marketingu, PR, komunikacji masowej – czemu nie? Od początku prac nad tym projektem było dla mnie oczywistym, że „Nowe Media” powinny być tytułem zarówno „w papierze” jak i na wszystkie najpopularniejsze czytniki, a więc Kindle, tablety, smartfony. Ale też nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Szczególnie z pismem o takiej tematyce. Osobiście jestem tradycjonalistą, wolę obcować z wersją papierową.
W pana kwartalniku nie ma zdjęć. Nie ma też reklam, a koszt 26 zł pewnie odstrasza zwykłego Kowalskiego. Dla kogo jest ten magazyn? I z czego ma się utrzymywać?
Steve Jobs chciał, aby jego produkty były „proste i piękne”. Coś w takim podejściu jest. W świecie przegadania ilustracyjnego, sieczki na stronach tygodników i miesięczników, wybić, ramek, wklejek, infografik, chciałem aby „Nowe Media” wróciły do tego co najważniejsze: do słowa. A kreska Fabiena Clairefond z „Le Figaro”, najwybitniejszego dziś ilustratora pism opinii we Francji, przybliża autorów. I to wszystko. „Nowe Media” bronić się mają słowem, analizami, badaniami, koncepcjami, pytaniami, które stawiamy i odpowiedziami największych autorytetów branż związanych z komunikacją społeczną. Wierzę, ale też wiarę tę opieram na badaniach przeprowadzonych przez wydawcę „Nowych Mediów”, że na pismo takiego charakteru jest w Polsce odbiorca. Jak poradzić sobie z natłokiem informacji, jak skutecznie dotrzeć z komunikatem, jak wygrywać dziś w marketingu, public relations, dziennikarstwie, efektywnej edukacji – przecież kilka branż jest uzależniona od szybkich i trafnych odpowiedzi na te pytania. Nie wierzę, że specjaliści, menedżerowie tych branż nie chcą znać trendów, przewidywań, nie chcą mieć dostęp do najnowszych badań i analiz, toczyć pogłębionych dyskusji. Nie wierzę, że wystarczy im pismo o tym, kto gdzie przeszedł, kto zmienił pracę.
To dopiero pierwszy numer, a już pojawiły się problemy. Branżowy serwis magazynu „Press” podał, że pismo zadebiutowało przedrukami, a jeden z autorów chce dochodzić swoich praw w sądzie. Czy to taka idea na pismo z przedrukami?
Niepokój szefostwa „Press” jest nieuzasadniony, naprawdę „dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. Nie jesteśmy bezpośrednią konkurencją. Idziemy w „Nowych Mediach” dalej, stawiamy głębiej sięgające pytania, z innej perspektywy patrzymy nie tyle na dzisiejszą sytuację w mediach, co na przyszłość komunikowania masowego. Na szukanie dziury w całym, typowo polskie wojny podjazdowe, szkoda mi czasu. Pracujemy już nad drugim wydaniem, mam wrażenie jeszcze ciekawszym.
Zebrał pan grupę interesujących autorów przy debiucie. Minister Radosław Sikorski, dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar, wiceszef TVP1 Andrzej Godlewski. To będzie teraz stała grupa publicystów? Czy będzie pan wymieniał autorów tekstów?
„Nowe Media” będą pismem referencyjnym, o trendach. Tematów „Nowym Mediom” mam wrażenie nie zabraknie, świeżego spojrzenia, analizy kolejnych sektorów, segmentów: marketing w serwisach społecznościowych, psychologia poznawcza, przyszłość dziennikarstwa i PR, ekonomika mediów i nowe modele biznesowe, kolejne nowatorskie pomysły dotyczące marketingu politycznego i skutecznych sposobów edukacji etc. Za każdym razem autorami będą ci, którzy mają coś istotnego do powiedzenia, prowadzą interesujące badania bądź osiągają nieprawdopodobne rezultaty biznesowe. Z punktu widzenia redaktora pisma: wpierw temat, stawianie pytań, a następnie szukanie odpowiedzi u najlepszych.
Jeśli chodzi o pisma o mediach to na rynku już jest kilka takich pozycji. Mamy czasy kryzysu i na pewno lekko im nie jest. Czym pana tytuł się wyróżnia, by po kilku miesiącach nie okazało się, że był efemerydą?
Po pierwsze autorzy, referencyjność. Najlepsi autorzy, i to najlepsi nie tylko w Polsce. Po drugie: nie uciekam od stawiania najtrudniejszych nawet pytań. I nie zakładam, że „wiem”. Wręcz przeciwnie: wciąż spragniony jestem wiedzy, chcę się dowiadywać, uczyć, wciąż rozwijać. A więc muszę i chcę szukać i poznawać zdanie tych, którzy wiedzą więcej. Z perspektywy pracy i w Polsce i we Francji mam wrażenie, że polskie media zanadto często przedstawiają świat pod z góry ustawioną tezę. Gdybym przyjął tę manierę, zagrażałoby to reputacji i autorów i pisma, nic interesującego nie niosło dla czytelników. Po trzecie: „Nowe Media” to projekt, który jest na początku drogi. Chciałbym, aby Polacy silniej zaistnieli w globalnej sieci wymiany opinii i analiz, stąd m.in. abstrakty tekstów w językach francuskim i angielskim, ale też kilka jeszcze pomysłów, o których za wcześnie mówić. Cieszyłbym, gdyby z czasem udało się stworzyć mikrospołeczność intelektualną związaną ze skuteczną komunikacją marketingową, nowoczesnymi mediami i efektywną edukacją.
Kto jest właścicielem tego pisma? Mówił pan, że to projekt polsko-francuski. Może pan podać konkrety?
Wydawcą jest Wydawnictwo Pedagogiczne „Operon”. Kwestie skutecznej komunikacji, przyswajania informacji – ta problematyka zajmuje także ludzi na co dzień zajmujących się edukacją, poszukiwaniem efektywnych sposobów przekazywania wiedzy. W przygotowaniu wersji na Kindla, tablety i czytniki wydawnictwo „Operon” współpracowało z „Helionem”. Korzystam z wsparcia francuskich kolegów zajmujących się marketingiem, PR, analizami trendów dotyczących mediów, kwestiami budowania marki. Także francuskich wydawnictw i agencji consultingowych. Projekt skomplikowany, ale dający wielką satysfakcję.