Nowe Media
Wyd.7
Jaki miałoby sens wydawanie pisma takiego, jak „Nowe Media”, zapraszanie najlepszych Autorów w Polsce, w Europie, na świecie, bardzo zapracowanych i kreatywnych ludzi, pisma pieczołowicie graficznie oprawianego dzięki przyjaciołom z „Le Figaro”, przygotowywanego i w wersji papierowej, i na tablety, na Kindle, na smartfony, gdyby nie towarzyszył temu głębszy zamysł animowania środowiska ludzi, którym zależy na tym, aby zrozumieć, co się dzieje dziś z mediami, marketingiem, PR, edukacją, poszukujących w rozproszeniu najskuteczniejszych pomysłów wyjścia z kłopotów, w jakich branże te znalazły się w epoce 2.0?
Wyszukiwanie mądrych głów, gromadzenie ich, zadawanie sobie trudu aplikowania do smartfonów przygotowywanych przez nich epokowych ich zdaniem aplikacji, poszukiwanie ich w kanałach społecznościowych, przedzieranie się przez ich referaty z konferencji, w konkursach najbardziej innowacyjnych przedsięwzięć (jednakże nie tych, które mają wsparcie PARP, a polegają w dużym uproszczeniu na dobrym wypełnieniu niebieskim lub czarnym atramentem wniosku o dotację i niewiele więcej), tworzenie swoistej elity pokolenia ludzi mediów, marketingowców, PR-owców, twórców think thanków i genialnych wizjonerów, to rola takiego właśnie ośrodka.
Inna rola Instytutu Nowych Mediów i kwartalnika „Nowe Media” to pomoc tym, którzy chcą jak najskuteczniej komunikować się we współczesnym, hałaśliwym i przesyconym wiadomościami świecie; świecie, w którym wszyscy przekrzykują wszystkich, nikt nikogo nie słucha. Bez wielkich wydatków na marketing, reklamę, PR, komunikację chcą tworzyć własne aplikacje, projekty, kanały komunikacji. Aby jednak być usłyszanym. I aby usłyszeć to, co najważniejsze. O rosnącym zapotrzebowaniu na wysokojakościową informację, nie mającą jednak wiele wspólnego z dotychczasowym dziennikarstwem, piszemy więcej w tym wydaniu „Nowych Mediów”. Ale też pomagamy w budowaniu własnych kanałów komunikacji.
Tworzenie strategii komunikacyjnych dla przedsiębiorstw, miast i samorządów, organizacji, uczelni, ośrodków naukowych, wydawnictw, stowarzyszeń branżowych, liderów opinii skuteczne jest wówczas, gdy opiera się na solidnej wiedzy, zdobywanym doświadczeniu. Szczególnie w czasie tak szybkich zmian, w branżach takich, jak marketing, promocja, PR, gdy to, co obowiązujące wczoraj, co sprawdzało się wczoraj, dziś już przestało działać, na pewno zaś – i pewność ta rośnie z dnia na dzień – nie będzie działało jutro. Przygotowanie nowych kanałów, nowych strategii komunikacji staje się zadaniem definiującym być albo nie być organizacji.
Kolejne zadanie to wskazywanie drogi i inspirowanie tych, którzy trafili na studia dziennikarskie, studia PR-owskie, studia marketingowe. I nie chcą tracić czasu, ale głodni są wiedzy, łakomi trendów, ciekawi kierunków i wizji. Od początku istnienia „Nowych Mediów” staramy się, aby tę ciekawość zaspokajać. Często wychodząc zawczasu z tematami, o których w Polsce dyskutuje się dopiero dziś. Tak było chociażby z poruszanymi od początku na tych łamach – świetnymi piórami naszych Autorów – tematami cyberterroryzmu czy uzależnienia socjonautów od sieci, kryzysu tradycyjnych telewizji czy eksplozji Twittera i spadku zainteresowania Facebookiem. Tematami, które dopiero dziś pojawiają się w obiegu publicznym.
Jeszcze inny obszar to opiniowanie, wspieranie, promowanie projektów nowych mediów powstających w Polsce. I to powstających zarówno w tradycyjnych redakcjach, przechodzących ze świata 1.0 do świata 2.0, jak i tych projektów, które powstają na uczelniach bądź w głowach geniuszy. Łączenie twórców z inwestorami, wspieranie od strony prawnej, organizacyjnej, marketingowej. Od samego początku „Nowe Media” są obecne w tym środowisku, służąc wsparciem. Wciąż aktualny jest mój apel: „Szukam polskiego Steve’a Jobsa”.
Od początku „Nowe Media” animują dyskusję i debatę, organizują przestrzeń, łącząc i synergizując to, co najlepsi, wybrani Autorzy mogą wnieść do naszego wspólnego kapitału wiedzy. Uczestniczymy w seminariach i konferencjach świata nowych mediów, aby przenosić jak najwięcej wiedzy tam zdobywanej na polski grunt. Jednocześnie chcemy, nie tylko dzięki abstraktom w języku angielskim i francuskim, ale też tłumaczeniom wybranych tekstów i wymianie ich z naszymi partnerami zagranicznymi, aby nasi Autorzy jeszcze silniej uczestniczyli w międzynarodowym obiegu opinii.
Szczególnie, że, jak przekonuje Tom Nichols, mamy do czynienia z agonią wiedzy, końcem ekspertów i śmiercią elit. To poruszający, błyskotliwy i jakże prawdziwy tekst o dewastacji autorytetów w świecie, w którym każdemu może się wydawać, że wie to samo (wklepując szybciej lub wolniej tę samą kwestię do Google’a czy Wikipedii), mając równe prawo, aby uchodzić za eksperta od polityki, biotechnologii, lotów kosmicznych, dietetyki i zdrowia w świecie, w którym uczestnicy debaty publicznej nie odróżniają już frazy „mylisz się” od „jesteś głupi”. To oczywisty wpływ sieci. O tym, jak się zmienił świat w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, w 25 sprawach na 25-lecie Internetu mówi zaś Michał Boni, pisząc też o szansach, ale i zagrożeniach. Tekst, który porządkuje wiedzę nas wszystkich.
Jan Cieński, warszawski korespondent „Financial Timesa”, nadesłał relację z Doniecka o tym, jak działa propaganda czasów wojny i nowych mediów. O rewolucji w schematach komunikacji, z jaką mamy do czynienia na Ukrainie – ciekawa analiza Igora Lyubashenki. Kolejny głos po wcześniejszych tekstach Jana Marii Rokity i prof. Zygmunta Baumana o tym, czy nowe media zmieniają istotę polityki. O tym zaś, jak Ukraina zmieniła, „wypoważniła” polskie media, szczególnie te publiczne, pisze wiceszef TVP1 Andrzej Godlewski. Chciałoby się, aby ta powaga, którą zauważa Godlewski w czasie eskalacji konfliktu ukraińskiego, stanowiła cechę przynależną mediom głównego nurtu. Sama obserwacja i zawarte w tej analizie tzw. twarde dane – bardzo interesujące!
W Europie jest tak ciepło, tak cieplarniane warunki stworzyliśmy, że nie sposób, aby powstało tu cokolwiek konkurencyjnego, ważnego, wartego uwagi z zakresu nowych mediów. To wniosek po lekturze analizy Google, Twitter, Apple nie mogłyby powstać w Europie autorstwa Jean-Paula Oury’ego. Tekst o tym, jak biurokracja, pomoc publiczna i marnotrawienie środków niszczą kreatywność Europejczyków. Okazuje się więc, że nie jest to jedynie przypadłość polskiego „systemu wspierania innowacyjnej biurokracji”.
Szczególną moją uwagę przykuły ostatnio dwa projekty. Francuski „L’Opinion” i holenderski De Correspondent wytyczają nowy trakt poszukiwań dla projektów dziennikarskich. Tworzone od podstaw łączą to, co najlepsze w świecie sieci, z tym, co najbardziej wartościowe w tradycyjnym dziennikarstwie. Polecam przygotowaną dla nas analizę redaktora naczelnego „L’Opinion” Nicolasa Beytout oraz zasady, jakimi kieruje się De Correspondent. Wybrzmiewa podobne podejście do tego, do jakiego przekonuje Michał Kobosko: w cenie jest dziś wysokojakościowa informacja. Były szef „Newsweeka”, „Wprost”, „Forbesa”, a dziś współtwórca think thanku Atlantic Council i Project-Syndicate przytacza kilka projektów świata nowych mediów, w których wartością nie jest pośpiech, ale rzetelna analiza, nie błyskotliwość, ale głębia myśli, a przede wszystkim referencyjność autorów i ważkość tematyki. Jest miejsce na takie projekty, czego przykładem z jednej strony pozycja Project-Syndicate, z drugiej szybki wzrost platformy opinii referencyjnych WszystkoCoNajwazniejsze.pl tworzonej przez Instytut Nowych Mediów.
O powrocie do prawdziwego dziennikarstwa, wartościowych informacji i opinii pisze też Paweł Siennicki, redaktor naczelny „Polski The Times”. A o tym, jak budować relacje z czytelnikami w epoce nowych mediów – Marek Twaróg, szef „Dziennika Zachodniego”. Mam wrażenie, jakby z wydania na wydanie „Nowe Media” przynosiły coraz więcej tekstów także polskich redaktorów naczelnych, w które zakrada się optymizm; jakby polski rynek medialny otrząsał się z wrażenia, że oto kończą się media, kończy się dziennikarstwo. Nie, nie kończy się. Być może wraca do korzeni, do tego, co najważniejsze. Do – odnoszę wrażenie, że to słowo tak skompromitowane w ciągu ostatnich dwóch dekad też wraca do łask – „misji”.
Ambasador Polski w Paryżu, Tomasz Orłowski pisze o tym, jak Twitter zmienia dyplomację, ale też, w jaki sposób dyplomacja korzysta dziś z Twittera i innych nowych mediów. Tekst Twitterowe formy i normy przekonuje, że nie powinniśmy zapominać, że nowe media są jedynie narzędziem, przydatnym, ale tylko wtedy, gdy nauczymy się nim władać właściwie; narzędziem, które w żadnym stopniu nie zwalnia nas z obowiązku stosowania form i norm obowiązujących – wydawałoby się – w innej epoce komunikacji.
A jeśli już naruszymy odwieczne zasady przyzwoitości, kultury, szacunku, ba, człowieczeństwa? Polecam tekst Instagram kiczu, Instagram zbrodni Wojciecha Engelkinga o młodych ludziach, którzy swoje zdjęcia z miejsc kaźni, z obozów koncentracyjnych publikują na Instagramie i opatrują niewyszukanymi komentarzami. O niczym niezatrzymywanej ekspansji kiczu wśród technologicznych zachwytów. Tekst przerażający.
O odpowiedzialności za słowo dostawców usług świata nowych mediów pisze Dominika Bychawska-Siniarska w tekście Odpowiedzialny pośrednik. O języku nienawiści z prawnego punktu widzenia. A o tym, czy warto zmieniać Prawo prasowe, dostosowywać do nowych wyzwań związanych z nowymi mediami, Kataryna, najbardziej znana wpływowa polska blogerka (jeśli nie zapraszamy na łamy innych poza nią i Vaglą blogerów, to dlatego, że po prostu nie mają nic ciekawego, inspirującego, świeżego do zaproponowania, niestety).
Polski marketing z wolna rozumie, że nie sposób wciąż sprzedawać klientom tego samego; szczególnie jeśli to „coś” niezbyt efektywnie działa. Cieszy więc rosnąca pozycja takich autorów, jak Seth Godin, na polskim rynku wydawniczym. Jego książki w wydawnictwie Helion ukazują się ostatnio w cyklu „Eryk Mistewicz poleca”. Tak, ta rekomendacja jest w pełni uzasadniona, jestem przekonany, że tego autora powinno się popularyzować w Polsce jeszcze bardziej. W tym wydaniu „Nowych Mediów” przybliżamy jego koncept „marketingu za przyzwoleniem”. Dla niektórych to odkrycie, dla innych podstawa działania już od kilku dobrych lat. W tym kontekście polecam też tekst Jarosława Gdańskiego o tym, jak kształcimy dziś PR-owów. A właściwie, jakie błędy przy tym popełniamy. A o kryzysie racjonalizmu w marketingu – Stéphane Dangel, dziś najbardziej liczący się we Francji reprezentant szkoły marketingu narracyjnego.
Edward Snowden zmienił postrzeganie sieci. Zachwiał zaufaniem niezbędnym dla rozwoju firm nowych mediów. Potrząsnął branżą, która tak świetnie się rozwijała – budząc odbiorców, konsumentów usług, zwracając ich uwagę na to, że nie mają najmniejszego nawet wpływu na to, co się dzieje z informacjami, które „uploadują” do sieci. O tym pisaliśmy w poprzednich wydaniach „Nowych Mediów”, do tematu wracamy i w tym wydaniu w serii tekstów Agaty Czarnackiej, na nowo czytającej dziś Rok 1984 Georgesa Orwella, Mikko Hypponena, snującego opowieść o Snowdenie, którą spopularyzował już milion osób, wreszcie Tomasza R. Aleksandrowicza z Instytutu Analizy Informacji Collegium Civitas o pułapkach świata 2.0.
Jeśli tworzenie informacji oznacza, że musimy rozproszyć energię, to te społeczeństwa, które mogą rozproszyć tej energii najwięcej, wytwarzają najwięcej informacji – pisze w porywającym eseju Marcin Jakubowski.
Jak zamieniać informację w wiedzę? W tym wydaniu „Nowych Mediów” polecam teksty o szkole przyszłości: Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Claya Shirky’ego i Michała Boniego. O tym, czy tablet, laptop, tablica multimedialna, smartfon, komputer zabiją relację Mistrz-uczeń, najważniejszą, podstawową wręcz oś skutecznej, dobrej edukacji. I jak sprawić, abyśmy w epoce, gdy wszystkiego możemy się dowiedzieć, byli rzeczywiście mądrzejsi. Nad tym też pracuje ekipa prof. Andrzeja Dąbrówki. W tym wydaniu „Nowych Mediów” więcej o humanistyce cyfrowej i działaniach, które obejmujemy naszym patronatem.
Od początku ilustruje „Nowe Media” Fabien Clairefond z „Le Figaro”, którego wkład sprawia, że z założenia poprzestaliśmy na słowie i grafice – ograniczonej do minimum. Chcemy, nawiązując do ideału wyrażanego przez Steve’a Jobsa, dostarczać odbiorcom produkt prosty i piękny. Fabien Clairefond jest uczniem Charlesa Auffreta, laureatem prestiżowej Prix de Dessin l’Académie Francaise des Beaux Arts oraz Prix de Dessin Carfort Fondation de France. Dziś jest „pierwszą kreską” pism opinii Starego Kontynentu i najbardziej rozpoznawalnym ilustratorem kolumn opinii we Francji.
Obok papierowego wydania „Nowych Mediów” do dyspozycji Czytelników oddajemy również wydania cyfrowe, we wszystkich formatach na Kindle, e-booki, smartfony. Jesteśmy dostępni w sklepiku książek iTunes Apple’a oraz w ebookpoint.pl. Łatwo odnaleźć można też nasze serwisy na Twitterze (@Nowe _ Media), w serwisach Instagram, Pinterest czy na Facebooku. Dyskusja wokół wielu tez pojawiających się w kwartalniku ma też ostatnio miejsce przy artykułach naszych Autorów na platformie referencyjnych opinii www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl.
Rekomenduję Państwu najlepszych Autorów, ważne i ważkie tezy, spojrzenie z wyprzedzeniem na problemy, które przed nami. Mądre stawianie najważniejszych, najbardziej istotnych pytań i poszukiwanie najlepszych odpowiedzi.
Zapraszam do lektury.
Eryk Mistewicz