Eryk Mistewicz: to mit, że Kaczyński zawsze musi przegrywać
Onet.pl

27 lutego 2014 r.

– Niczym nieuzasadnionym mitem jest stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński musi takie debaty zawsze przegrywać – mówi Eryk Mistewicz, ekspert ds. marketingu politycznego.

Jacek Gądek: – Debata Donald Tusk – Jarosław Kaczyński dojdzie do skutku?

Eryk Mistewicz: – Powinna się odbyć. Logika wydarzeń i potrzeb obydwu stron mówi, że powinna dojść do skutku.

– Bo?

– Bo będzie budować i Donalda Tuska, i Jarosława Kaczyńskiego. Po raz kolejny potwierdzi obraz dominującego sporu w polskiej polityce. To, że ani Leszek Miller, ani Aleksander Kwaśniewski z Januszem Palikotem, ani Zbigniew Ziobro, ani Jarosław Gowin nie liczą się w podstawowym sporze ogniskującym uwagę Polaków i w głównej linii wyboru.

Ta debata jest dobra i dla PO, i dla PiS. PO odbija się od PiS, PiS odbija się od PO, przy czym żadna z tych formacji nie traci. Mobilizująco, ożywczo działa na elektoraty, szczególnie na uśpiony, zdemobilizowany elektorat PO. Ale też na miękki elektorat PiS.

– Póki co nie widać chyba szczególnej motywacji, aby doszła do skutku.

– Na razie widzimy przedstawianie bohaterów, ustalanie czy występują sami, gdzie i czy jest publika, w którym budynku i na jakich warunkach. To antrakt przed debatą. Jedna strona próbuje sprowadzić drugą do parteru, przerzucając ciężar winy, że do spektaklu może nie dojść. Antrakt ważny, bo pamiętajmy, że wynegocjowane warunki debaty w dużym stopniu zwykle rozstrzygają o jej wyniku.

A tych warunków – w prawdziwych negocjacjach dotyczących debat kandydatów – bywa już ponad 400: łącznie np. ztemperaturą powietrza w pomieszczeniu, publicznością, miejscem ustawienia kamer, etc. Ale na razie Kaczyński nie potrafi przekonująco wyjaśnić, dlaczego tchórzy, dlaczego nie chce debaty „jeden na jeden”, debaty o najważniejszych sprawach.

– Ze strony obozu prezesa PiS też pada ten argument: że to premier Tusk okazał się być – cytując Adama Hofmana – „strasznym tchórzem”.

– To teatrzyk przepychanek. Propozycja Donalda Tuska była jasna: debata liderów. Na to PiS: – Tusk ma przeprosić i poprosić. Tusk: – Przepraszam i proszę, jesteśmy umówieni. Ale okazało się, że nie, że ma być poważnie. Tusk: – Będzie poważnie. PiS: – To porozmawiajmy o służbie zdrowia, z ekspertami.

Utrzymywanie aktualnego stanu rzeczy nie jest korzystne dla PiS, ponieważ nigdy nie jest szanowany i traktowany – wyjmując twarde elektoraty – jak ktoś, kto schodzi z pola walki i nie potrafi opowiedzieć, dlaczego to robi. Ktoś taki nie zyskuje w elektoracie labilnym, niezdecydowanym bądź rozważającym głosowanie na inne partie.

– Twarde elektoraty i tak pozostaną przy swoim faworycie?

– Tak. Taki elektorat zawsze zrozumie, że Kaczyński – jeden na jednego – nie chce rozmawiać z Tuskiem. Ale nie o tych wyborców idzie teraz gra.

– A w tym momencie, jaki sygnał płynie do wyborców PO, a jaki do wyborców PiS?

– Wyborcy PO widzą w Tusku polityka otwartego i chcącego rozmawiać o najważniejszych sprawach kraju, wyzywającego Kaczyńskiego na pojedynek.

Druga strona jest lustrzanym odbiciem: wyborcy PiS widzą Kaczyńskiego, który nie chce rozmawiać z Tuskiem, ponieważ wie, że w tego typu debatach będzie przegrywał – bo jest słabszy medialnie i gorzej przygotowany. Ale moim zdaniem niczym nieuzasadnionym mitem jest stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński musi takie debaty zawsze przegrywać.

Rozmawiał Jacek Gądek