Eryk Mistewicz: Exposé inne niż dotychczasowe
Rzeczpospolita

19 listopada 2015

Przemówienie Beaty Szydło miało przejrzysty układ i pokazywało filozofię zmiany – ocenia Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego.

„Rzeczpospolita”: Czy exposé Beaty Szydło ma szansę przejść do historii?Eryk Mistewicz, konsultant polityczny: Raczej nie. Jednak tego typu przemówienia rzadko przechodzą do historii. Z ostatnich kilkunastu lat pamiętamy trzyipółgodzinne wystąpienie Donalda Tuska, ale tylko dlatego, że było trzyipółgodzinne. Pamiętamy też zasłabnięcie Tadeusza Mazowieckiego, bo trudno zapomnieć tak sugestywne wydarzenie. W ciężkich czasach polityka zużyła wszystkie słowa i podlega weryfikacji przez działania. Jednak exposé Beaty Szydło było ciekawe. Różniło się w pewnym sensie od tych dotychczasowych.

W jaki sposób?

Po raz pierwszy od 1989 roku nie było w nim nawiązań do światowych instytucji finansowych. Pani premier nie mówiła o tym, że nasz kraj musi coś zrobić, bo takie są wymagania Banku Światowego albo Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zamiast tego było dużo nawiązań do kampanii wyborczej i rozmów z ludźmi. Beata Szydło mówiła „służymy wam”, „wynajęliście nas” i „chcemy wypełnić ten kontrakt”.

Mało było też o polityce zagranicznej, uchodźcach i obronności. Nie przeszkadza panu, że Beata Szydło odeszła od poważnych problemów, skupiając się na obietnicach?

Taka kompozycja exposé wpłynęła na jego przejrzystość. W ciągu ostatnich kilkunastu lat premierzy często wygłaszali przemówienia będące zbiorówką dokumentów otrzymywanych z różnych resortów. Wyliczali, co będzie się działo w kulturze, środowisku i gospodarce. Beata Szydło postawiła na przypomnienie ustaleń kongresu programowego PiS w Katowicach. Dzięki temu exposé pokazywało filozofię zmiany, a premier nie stała się zakładnikiem ministrów, którzy najpierw dostarczają wsad, a później się martwią, że został przycięty.

Czy podczas przemówienia premier dała się poznać jako twardy przywódca?

Z jednej strony zdecydowała się na dosyć miękkie elementy. Nawiązywała do swojej młodości w rodzinnych Brzeszczach, pokazując, że rozumie obywateli. Ale jednocześnie w warstwie językowej przemówienia pojawiło się bardzo mocne odrzucenie tezy głoszonej w ciągu ostatnich 26 lat, że wielu rzeczy w Polsce nie da się zrobić. Takie elementy mogą się podobać. W ciężkich czasach potrzebne jest przekonanie o silnym przywództwie.

Wiele elementów exposé ocenia pan pozytywnie. A co się panu nie podobało?

Nie podobało mi się potraktowanie nauki i szkolnictwa wyższego głównie w kategorii biznesu. Zostało to zrównoważone zapowiedzią powrotu do dawnego kanonu lektur szkolnych. Jednak może to robić wrażenie nieładu w podejściu do tak ważnej kwestii, jaką jest edukacja.

—rozmawiał Wiktor Ferfecki