„Największy wróg Platformy: Niesiołowski” , Uważam Rze

13/2011

Knowledge Management to technologia wspólnego zarządzania projektami. Jeśli na platformie sieciowej lub w firmie uda się połączyć doświadczenie wielu ludzi, wiedzę, wysoką intuicję i otwartość na dzielenie się z innymi, osiągnąć można zadziwiające efekty. Platformy Hyperwave,  MindManager czy AskMe, łączące doświadczenie wielu ludzi, są w świecie pełnoprawnym narzędziem zamiany informacji w wiedzę.

Na platformie Twitter obecni są dziś liderzy partii, dziennikarze, politycy, analitycy, swoista elita pokolenia. Trudno przy tym uznać, aby dominowała jedna opcja polityczna. Zadałem tutaj pytania: „Kto w PO najbardziej szkodzi tej partii? Kto z PiS działa najbardziej na szkodę PiS? Kto z SLD najbardziej szkodzi SLD?”.

Przez kilka godzin nadchodziły odpowiedzi, tworząc ciekawą „chmurę nazwisk”. Szybko zauważyłem, że intuicje użytkowników Twittera pokrywają się z zamawianymi za duże pieniądze przez ośrodki polityczne analizami wizerunkowymi.

Okazało się, że jedna osoba dzierży palmę szkodnictwa w PO wobec tej partii: Stefan Niesiołowski. Co ważne, najsilniej zdanie to formułowali zagorzali zwolennicy partii Donalda Tuska, najgłośniej namawiający zwykle do głosowania na Platformę Obywatelską.

Można próbować tłumaczyć Stefana Niesiołowskiego. Każda partia potrzebuje Stańczyka, fightera, Jasia Fasolę. Każda z partii potrzebuje „delegata do spraw wrzutek” i testera najbardziej absurdalnych pomysłów politycznych, opowiadającego niestworzone historie dla odwrócenia uwagi od realnych problemów. Tak uprawia się dziś politykę.

Oczywista jest także potrzeba PO zwiększenia poziomu interakcji wobec PiS przed nadchodzącymi wyborami. Technika zapraszania na matę PiS i upokarzania tej partii, lewarując wizerunek, przynosi od kilku już lat dla PO (a także dla PiS) dobre rezultaty. Technika zastosowana w biznesie przez Roberta Goizuetę, byłego szefa Coca-Coli, budowania firmy dzięki konfrontacji z Pepsi, z porywającą opowieścią, pobudzeniem sprzedawców, marketingowców i klientów świetnymi narracjami, pozwoliła odkurzyć wizerunek Coca-Coli, dodać tej marce wigoru. Zyskała też Pepsi, współdzieląc z Coca-Colą rynki całego świata, bez pozostawienia miejsca dla innych.

Im większa agresja między PO a PiS, tym lepiej zostają zmotywowani przed wyborami stronnicy obu stron. Zyskują maksymalną motywację, w akcie głosowania ratując kraj bądź przed „Zdrajcą Tuskiem”, bądź przed „Faszystą Kaczyńskim”. Angażują się też w przekonywanie innych.

Jednak po tragedii smoleńskiej, zabójstwie działacza PiS w Łodzi, raporcie MAK i błędach władz Warszawy pierwszym atrybutem polityka jest słuch społeczny. Stawką jest zdobycie elektoratu centrowego, niezaangażowanego. Dopiero ostatnio zrozumiała to Hanna Gronkiewicz-Waltz, znikając z dyskusji na temat pomnika upamiętniającego ofiary. Rozumie minister Ewa Kopacz, z wielką powagą odnosząc się do tragedii. I Bogdan Zdrojewski, który uznał za błąd akcję gaszenia zniczy przez straż miejską. Rozumie premier Donald Tusk.

Tymczasem szarżę rekonkwistadorów prowadzi  dziś wicemarszałek Sejmu i de nomine trzecia osoba w Platformie, mimo że bez najmniejszego problemu rolę tę mogą wziąć na siebie niezależne media. Utrudnia on prezentowanie się przez tę partię jako „normalna, spokojna, zdrowa”. Ze Stefanem Niesiołowskim Platforma nie jest ani normalna, ani spokojna, ani zdrowa.

Interpretacja, z jaką wystąpił na Twitterze jeden z posłów PO, wedle której Stefan Niesiołowski w pełni świadomie gra na słaby wynik PO, powyborcze rozliczenie Donalda Tuska i zmianę przywództwa w PO, wydaje się jednak karkołomna.

A kto dzierży w PiS palmę pierwszeństwa wśród szkodników z jej wnętrza? Trzy panie: Beata Kempa, Nelly Rokita i Anna Sobecka. Rzeczywiście, łączy je problem z ekspresją i nieumiejętnością profesjonalnego udziału w teatrze medialnym. Nie potrafią sprawnie przedstawić swojego libretta.

Dziś to media tworzą scenę, wskazują aktorów. Najbardziej wpływowymi ludźmi w polskiej polityce, ważniejszymi od władz partii, stali się wydawcy TVN 24. Nic więc dziwnego, że Dream Team Lewicy tworzą Ryszard Kalisz, Katarzyna Piekarska, Bartosz Arłukowicz i Wojciech Olejniczak. Natomiast lider SLD zanim będzie współtworzyć następny rząd, powinien zadbać o postrzeganie swojej osoby: jak na razie, to bowiem Grzegorz Napieralski uznawany jest, nie wiadomo dlaczego, za tego, który najbardziej szkodzi swojej partii.

Eryk Mistewicz

Autor jest konsultantem politycznym, twórcą strategii marketingu narracyjnego, współautorem wydanej niedawno „Anatomii władzy”