43/2012
Po raz pierwszy wszyscy aktorzy sceny uznali postpolitykę i marketing polityczny za jedyną metodę pokonania konkurencji.
Po raz pierwszy opozycja dotychczas wybrzydzająca i kręcąca siwymi profesorskimi głowami na niedouczone społeczeństwo podatne na sztuczki, plastik i polityczną manipulację, przestała narzekać, kontestować postpolitykę, lecz zaczęła grać na tym samym boisku.
Po raz pierwszy opozycja nawiązała kontakt z koalicją rządową – po sześciu latach gry w szachy, podczas gdy druga strona grała z nią w warcaby.
Po raz pierwszy propozycja lidera koalicji: „Pościgajmy się w biegu na 10 km” zostaje odbita: „Owszem, pościgajmy się; a może spróbujemy na macie?” (wystawiony przez PiS kandydat na premiera ma czarny pas w judo).
Po raz pierwszy postpolityka rządzi po obu stronach.
Po raz pierwszy opozycja dosyć bezceremonialnie wkręcać zaczęła media w swoje scenariusze: debaty 30 ekonomistów we wszystkich stacjach informacyjnych, w miarę spokojne marsze, w sposób profesjonalny budowane napięcia przed wskazaniem kandydata na premiera.
Po raz pierwszy opozycja rozrysowuje scenę, przejmuje akcję, buduje narrację. Spycha premiera do defensywy. Po raz pierwszy od sześciu lat to on musi biec, gonić.
Po raz pierwszy posłowie obsztorcowywani przez premiera na posiedzeniu klubu parlamentarnego wzruszają ramionami. A nawet potrafią całkiem głośno odwarknąć: „Co on nas tu poucza, niech zajmie się lepiej tym swoim Gdańskiem”.
Po raz pierwszy szef klubu PO wychodzi na mównicę i o ile nieźle pisze, o tyle tu w obronie premiera wypada bardzo słabo; pokonany przez lekarza ginekologa, który co prawda fatalnie pisze, ale za to peroruje z pasją, emfazą, gestykulacją.
Po raz pierwszy opowieść rzecznika rządu o spotkaniu premiera z Shakirą – do niedawna byłby to temat dnia we wszystkich mediach – budzi zażenowanie.
Po raz pierwszy tournée medialne premiera nie jest wspierane przez posłów Platformy. W czasie telewizyjnych wywiadów – tak dotąd aktywni na Twitterze i Facebooku Agnieszka Pomaska i Paweł Olszewski zamarli. Nikt z PO nie wspiera premiera w sieciach społecznościowych.
Po raz pierwszy propozycja podziału Polski na politologów i spawaczy jakby przepływała obok.
Po raz pierwszy w sieci „cool” dla młodych ludzi staje się teledysk „Jarek Polskę zbaw”.
Po raz pierwszy tak silna jest presja na Donalda Tuska, aby pozbył się koalicjanta z PSL. Po raz pierwszy też Donald Tusk tak silnie uświadamia sobie, że bez Waldemara Pawlaka i PSL ulatuje on w polityczną stratosferę.
Po raz pierwszy przyszłość polskiej polityki uzależniona jest od nienawiści bądź od taktycznego sojuszu Janusza Palikota z Grzegorzem Schetyną.
Po raz pierwszy kontrkandydatem Donalda Tuska ze strony głównej siły opozycyjnej nie jest już Jarosław Kaczyński. A zmobilizowanie własnych szeregów, które łatwo, lekko i przyjemnie wychodziły do walki z Kaczyńskim, nie jest już tak łatwe po wystawieniu przez PiS Piotra Glińskiego.
Nie, do wyborów jest jeszcze daleko, bardzo, bardzo daleko. Ale po raz pierwszy coś zaczyna się zmieniać.
Eryk Mistewicz