31/2012
Gdy wydawcy zamykają dostęp do swoich zasobów, wszystko zaczyna się od początku. Każdy w nowych mediach ma podobne szanse na zainteresowanie odbiorców
Kolejny człowiek znalazł się na bruku. Głos po lekkim winie, inaczej by przecież nie zadzwonił. Świetny, wybitny, utalentowany, nagradzany w świecie tradycyjnych mediów dokumentalista. Laureat telewizyjnego Wiktora. Dziś szuka jakiejkolwiek pracy. „Może przy szkoleniach medialnych?” – pyta.
Rozwiewam jego nadzieje: ten segment rynku nasycony jest jego kolegami, którzy prowadzą kilkugodzinne szkolenia dla prezesów za 200 zł. Że takie szkolenie jest bez sensu? A czy to ważne?
„A może przy nagrywaniu partyjnych konwentykli? Przecież znasz moje filmy, te nagradzane w Berlinie?” – znów nadzieja w głosie, ale mniejsza. Musi – jak dodaje już całkiem cicho – spłacić kredyt wzięty w czasie, gdy jeszcze były redakcje, etaty. Musi utrzymać rodzinę.
Ma kamerę, świetnie funkcjonujący mózg, jest kreatywny, może jeszcze opowiedzieć niejedną dobrą historię. Pogubił się jednak w świecie nowych mediów upadających jak domki z kart kolejnych redakcji.
Jego pomysł, że zapisze się teraz do partii, która wyśle go do którejś z medialnych spółek, wybijam mu z głowy. Skalpy dawno rozdzielone.
Pytam jednak, dlaczego nie otworzy własnego, eksperymentalnego kanału na portalu YouTube? Nie zarejestruje za kilka dolarów strony w sieci z końcówką „.tv” i w ciągu kilku godzin nie założy własnej telewizji? Dlaczego nie zajmie pozycji w Samsung Apps lub HTC, nie rozpracuje systemu telewizorów łączonych z Internetem, nie zbuduje już teraz aplikacji – indywidualnego kanału ze swoimi dokumentami lub choćby kanału autorskich rekomendacji? Dlaczego nie rozpocznie transmisji na Livestream, nie ma go na Qik Video, nie nadaje na Ustream? Każdego dnia po kilka minut budując własny zasięg, zbierając publikę, step by step. Będąc tam, w świecie nowych mediów, przed innymi.
Bariera finansowa? W nowych mediach właściwie nie istnieje. Duncan Davidson z Bullpen Capital twierdzi: „Aby stworzyć rewolucyjny produkt czy usługę, jeszcze niedawno potrzebowaliście na starcie 5 mln dol., w 2005 r. 500 tys., dziś 50 tys., jutro: 5 tys.”.
Bariera technologiczna? Nowe media to mnóstwo technologii, każdego dnia powstają kolejne. Najtrudniej wybrać właściwą. Każdy eksperyment to jednak także nauka. Tworzenia własnych kanałów, budowania zasięgu, pomysłów na monetyzację.
Nowe media to wyścig otwartych, często współpracujących ze sobą, ale przede wszystkim wierzących w siebie głów. Nie rozumieją czasów, w których „przychodzi Rywin do Michnika”. Są obok biznesowych i politycznych powiązań, koncesji. Obok korporacyjnych niemocy: „Tego nie da się zrobić”.
Redakcje padają, ale szanse na odrodzenie dziennikarstwa widzę gdzie indziej.
Człowiekowi, który nie ma co do garnka włożyć, polecam tracenie czasu na budowaniu aplikacji do telewizji internetowej? Cóż, inny kolega, daleko od Polski, właśnie zamknął swój zbudowany od podstaw w ciągu dwóch lat kanał i monetyzuje, zarabia. Zamiast ustawiać się w długiej kolejce reprezentantów tego zawodu po żałosną zapomogę. Na to zawsze jest czas. Szkoda jednak życia.
Eryk Mistewicz
Nowe Media – kwartalnik pod red. Eryka Mistewicza Wydawnictwo Operon, 2012