„Świat 1.0 broni się przed wersją 2.0”, Uważam Rze. Inaczej pisane

27/2011

Połączenie na stałe telewizora z Internetem to wielka, czekająca nas już wkrótce zmiana. To rewolucja w komunikacji masowej, kulturze, reklamie, marketingu i public relations

Ostrzegałem już, że problem właścicieli stacji TV – zbliżający się wielkimi krokami – jest co najmniej taki sam, jeśli nie większy niż wydawców prasy. Połączenie odbiorników TV z Internetem oznacza odłączenie tychże odbiorników od koncernów – tradycyjnych nadawców, od ich ramówek, od ich systemu formatowania umysłów odbiorców.

W telewizorach 2.0 swobodnie buszować będziemy po wideotekach Warner Bros., od producentów będziemy pobierać á la carte widowiska sportowe i koncerty, prognozę pogody z kanału Jarka Kreta, wiadomości zaś spośród tysięcy ciekawych serwisów prowadzonych z pasją przez najlepszych narratorów, „opowiadaczy historii”. Wybierzemy tego, kto najlepiej przedstawi nam otaczającą nas rzeczywistość, kto nada jej sens, trafiając przy tym w nasze uprzedzenia, poziom przygotowania, indywidualne potrzeby.

Dziś dobre opowieści potrzebują tylko 140 znaków Twittera, jutro zaś bez wielkich redakcji i drogich newsroomów, bez koncesji ani zgody kogokolwiek zapisy z milionów kamer z całego świata, zapisy wysokiej jakości (zarówno technicznej, jak i merytorycznej) zostaną zagregowane przez tych, którzy najmądrzej nadadzą im hierarchię, wysnują opowieść. I przekażą już nie na monitor komputera, lecz na duży ekran, w centralnym punkcie wielu domów.

Indywidualny „program telewizyjny” w każdym domu będzie inny. Układany podług sugestii znajomych z Twittera, rankingu rekomendacji „I like”, agregatorów informacji niekoniecznie powstałych w oparciu o dotychczasowe imperia medialne. Stacja, koncern telewizyjny, wydawca, pośrednik pomiędzy twórcą (opowieści, widowiska, filmu, meczu, wiadomości) a odbiorcą staną się zbędne.

Najbardziej tragiczna wiadomość dla stacji TV brzmi: skończy się oparty na reklamie mo-del finansowania koncernów medialnych. Dokładną wiedzą na temat konkretnego widza, jego potrzeb i siły nabywczej dysponować będą GoogleTV, AppleTV czy FacebookTV.

Już dziś zostawiamy w Internecie dane pozwalające dostarczyć nam najbardziej wyszukane, trafiające w nasz gust i możliwości, do granic zindywidualizowane oferty. Tej wiedzy o każdym z konsumentów nie mają i mieć nie będą dotychczasowi nadawcy.

Zrozumieć nowe media to uważnie obserwować fuzje 2.0: Next New Networks i YouTube z Google, Warner Bros. z Facebookiem, ale też rozwój takich projektów jak NetFlix, Social TV, Hulu, BitTorrent, NetCast, Roku, Toshiba Places, Boxee czy projekty medialne SFR.

Frederic Mitterrand, francuski minister kultury, już bije na alarm, mówiąc, że nadchodzi „kulturowe tsunami”. Telewizory 2.0 w 2013 r. stanowić mają

70 proc. nowych odbiorników. Zniszczą kulturę i gospodarkę audiowizualną, naruszą odwieczne systemy koncesji, nadzoru państwa nad tkanką mediów. Maxime Lombardini, szef Iliad-Free, dodaje: Barbarowie – Apple i Google – stoją już dziś u bram największych amerykańskich wytwórni filmowych, ale jeszcze jest czas na reakcję rządów.

Uczestnicząc w debacie zorganizowanej w Paryżu przez CSA (odpowiednik KRRiT), obserwowałem, jak ścierają się ze sobą dwa światy. Z jednej strony szef technologii telewizyjnych Google France, Vincent Dureau, dla którego telewizja 2.0 to oczywistość oczekiwana już przez odbiorców, której nikt nie powstrzyma, z drugiej strony Nonce Paolini, szef giganta francuskiej telewizji TF1. Paolini także mówił o Barbarach atakujących europejską kulturę, informację, komunikację. Przypomniał, że wartość giełdowa Google już dziś wynosi 100 razy więcej, a Apple 50 razy więcej niż największej francuskiej stacji telewizyjnej.

Jestem przekonany, że telewizja połączona z Internetem to szansa i kolejny argument za tym, aby nauczyć się korzystania z narzędzi komunikacji, z nowych mediów – zarówno przez nadawców, jak i odbiorców informacji. Oczywiście dotychczasowi nadawcy mają prawo domagać się ochrony przez restrykcje. Mniej więcej tak jak szefowie TF1 wymogli na CSA wprowadzenie zakazu odwoływania się do Twittera w programach telewizyjnych. Wydawcy TF1 uznali bowiem zyskującego dziś niesamowitą popularność we Francji Twittera, do końca nie rozumiejąc jego fenomenu, za konkurencję dla pracy zawodowych dziennikarzy.

Świat 1.0 broni się dziś przed światem 2.0. W wielkim popłochu, zamiast zastanowić się, jak z korzyścią zarówno dla odbiorcy informacji, jak i dla siebie, budować biznes w nowych realiach; jak odnaleźć się w tym świecie przed innymi, w najlepszy sposób i z najlepszą możliwą ofertą.

Ten świat już tu jest i nic ani nikt go przecież nie powstrzyma.

Eryk Mistewicz

Autor jest konsultantem politycznym, twórcą strategii marketingu narracyjnego, współautorem wydanej ostatnio „Anatomii władzy”.