29/2012
We Francji kolej nie dzieli wagonów dla palących i niepalących, ale dla tych zabierających uwagę innych i tych, którzy chcą pomyśleć
Mój czas ma wartość. Każda minuta, godzina, każdy dzień. Mogę go przeznaczyć dla rodziny, sprzedać moim klientom, przeznaczyć dla siebie – na dotlenienie mózgu, ćwiczenia, rower, pływalnię lub wyszukując i przyswajając informacje zwiększające moją wartość.
Mój czas ma cenę. Rośnie ona wraz z jego upływem. To zasób, który nieodwracalnie się zmniejsza. Z latami staje się dobrem coraz rzadszym, coraz cenniejszym. Nie mogę go dokupić, w najlepszej wyszukiwarce nie znajdę opcji: „bonus: dziesięć dodatkowych lat”. Mogę co najwyżej z wielką pokorą prosić.
Tylko ode mnie zależy, jak ten zasób zużywam. Dlatego już nie tłumaczę się i zrywam połączenie, gdy słyszę w słuchawce: „Czy rozmawiam z osobą, na którą jest zarejestrowany abonament Cyfra Plus?”. Wielokrotnie prosiłem, aby wykreślić mój telefon z listy telemarketerów. Prosiłem, aby przysyłali mi oferty wyłącznie e-mailem. Zapoznam się wtedy, gdy to ja zadecyduję, kiedy znajdę na to czas. Teraz już tylko zrywam połączenie. Nie tłumaczę, nie mam chwili do stracenia.
Nie mam też czasu na słuchanie opowieści taksówkarza o tym, jak gigantyczne korki wczoraj paraliżowały miasto, a jego kolega uszkodził termostat. Chciałbym tylko jednego: jak najszybciej dojechać. A czas w taksówce wykorzystać na pracę lub oddech dla mózgu, niezbędny dla jego prawidłowego funkcjonowania.
Nie mam już czasu na telewizję. Jeśli wiem, kto przyjdzie do programu publicystycznego, to wiem też przecież, co powie. Niemożliwe jest, abym nie przewidział słów Jacka Kurskiego, Adama Szejnfelda, Joachima Brudzińskiego. Każdy z nich – niezależnie od tematu – od kilku lat mówi wciąż przecież to samo. Nie znajduję choćby minuty na wczorajsze wiadomości w dzisiejszej papierowej gazecie. Nie mam też czasu na miazgę śmietniskowych portali specjalizujących się w takim tytułowaniu zdawkowych informacji, abym na pewno na nie kliknął. W taksówce proszę o przyciszenie radia.
Informacja – przypomnę zdanie Herberta Simona, laureata Nobla w dziedzinie ekonomii – konsumuje uwagę tych, którzy ją przyjmują.
Dlatego tak dobrze mi we Francji. Nawet koleje dbają o to, abym nie był narażony na rozmowy telefoniczne o niczym, przekrzykiwanie się. Przy rezerwowaniu miejsca kilka lat temu pytano: „Dla palących czy niepalących?”. Dziś: „W strefie zabawy, rozmów, animacji czy w strefie zen?”.
Trwa polowanie na nasz czas. Aplikacje w telefonach sprawiają, że jesteśmy non stop „osiągalni”, „dostępni“. Już odruchowo reagujemy na nadchodzące impulsy. Dopiero uczymy się samodzielnie definiować potrzebne nam informacje, wprowadzać swoisty system Information On Demand, umykać od szumu świata, natłoku wiadomości.
Gdy nie panujemy nad naszą przestrzenią informacyjną, gdy nasza uwaga jest rozproszona – prędzej czy później rosną irytacja, dojmujące wrażenie przepracowania, przemęczenia. Łatwiej wówczas popełniamy błędy.
Bezcenna staje się dziś umiejętność selekcji tego, co najważniejsze, skupienia uwagi na jednej czynności, chronienia swego czasu. Bezcenna.
Eryk Mistewicz