5/2012
Wydawcy co roku przyznawali nagrody urzędującemu premierowi. Honorowali tytułem „minister” kolejnych szefów KRRiT. I nagle ich świat wali się jak domek z kart
Poprzedni świat” miał swoje reguły, zwycięzców i – coraz wyżej ustawiane – bariery dostępu. Drogie maszyny drukarskie, reglamentowany papier, fale radiowe i telewizyjne. Jeszcze niedawno bez kilku milionów złotych trudno wyobrazić było sobie radio, bez kilkudziesięciu milionów – telewizję. I oczywiście bez zgód, częstotliwości, koncesji na nadawanie. Zgód, które władza mogła – ale nie musiała – „przedłużać”.
Stąd nagrody Człowieka Roku, Lidera Roku, Geniusza Roku, które przez wiele, wiele lat wręczano kolejnym premierom. Stąd hołdy lenne oddawane okładkami. Nabożna cześć, z jaką traktowano jeszcze dwa–trzy lata temu „ministrów” KRRiT.
I nagle – koniec? „Ludzie epoki 2.0” nie chcą naszych gazet i tygodników? Mają Internet i nie czekają już na wieczorne serwisy telewizyjne? Słuchają radia, kiedy chcą i co gorsza, jakiego chcą? Kwestionują albo – co gorsza – w ogóle nie zauważają tego, co im mówimy?
Tak, daleko jeszcze do masowości Radia Wnet Krzysztofa Skowrońskiego, wPolityce.pl na prawo czy Studiu Opinii na lewo. Nie ruszyły kanały telewizji mobilnej i indywidualna telewizja. Sieci społecznościowe dopiero się rozwijają. Ale jutro?
Jak bronić się więc będzie, jak już się broni „poprzedni świat”?
1. Nie zauważa. Dziennikarze TF1 zaapelowali do CSA (francuski odpowiednik KRRiT) o zakazanie na antenach telewizyjnych i radiowych odwołań do Twittera oraz Facebooka. CSA przyjęła rozporządzenie. I co? I nic.
2. Wyśmiewa. Jeszcze niedawno Twitter był traktowany jak Facebook czy Nasza-klasa, a więc jak gadżet gimnazjalistów. Dziś stał się ważnym kanałem gromadzącym najpoważniejszych publicystów, polityków, ekspertów, umożliwiając nieskrępowaną wymianę informacji i opinii. Na Twitterze jest dziś już 62 prezydentów lub premierów z 49 krajów. I nie sposób go wyśmiać czy bagatelizować.
3. Staje do rywalizacji. Jednym z ciekawszych pomysłów na „opanowanie Internetu” przez „poprzedni świat” jest tworzenie własnych platform blogerskich (w tym podkupowanie niezłomnych postaci blogosfery). Jednak milionowe nakłady dużych wydawców na razie spełzają na niczym. Przyczyna? Brak autentyczności.
4. Walczy z obscenicznością. Kuriozalny był apel, który ukazał się na blogu Tomasza Machały z Polsat News, aby Kancelaria Prezydenta zadbała o to, co wypisuje się na Twitterze w sprawie Bronisława Komorowskiego. Satyryczne konto działa jednak nadal. Znów porażka.
5. Walczy z terroryzmem. We Włoszech, aby skorzystać z Internetu, trzeba się wylegitymować. Wystarczy jednak przejść się z iPhone’em po mieście i włączyć do sieci Wi-Fi. Otwartej, udostępnianej przez ludzi. Ha!
6. Walka z pedofilią. Gdy NASK oddała narodowe domeny www.polska.pl i www.poland.pl wydawcy „Gazety Wyborczej”, argumentował to właśnie walką z pedofilią. Co ma jedno z drugim wspólnego, nie wiadomo. NASK zbyła domeny, pokazując bezsilność państwa. Zadrwiła z ministra Sikorskiego, minister Kudryckiej i premiera Tuska.
7. Walczy z handlarzami narkotyków i prostytucją. Każde hasło jest dobre, aby próbować ograniczyć obieg informacji. Przede wszystkim zaś: skompromitować użytkowników Internetu.
8. Walczy z naruszaniem własności intelektualnej. Dziś koalicja wydawców gazet, płyt, programów komputerowych, książek, gier generuje kolejne pomysły – ACTA, SOPA, PIPA, HADOPI itd. Największe pieniądze jeszcze niedawno były w lobbingu koncernów farmaceutycznych, tytoniowych i zbrojeniowych, dziś są w grze o zachowanie status quo, zablokowanie sieci.
9. Walczy o lepsze standardy, lepszy świat. Z czasem żaden z wydawców nie będzie występował z otwartą przyłbicą. Ich argumentem stanie się więc tworzenie „Internetu lepszego, mądrzejszego”. Tak, aby pan prezydent nie musiał już korzystać z Wikipedii, zrobimy mu serwis naszej gazety, powiemy, co jest ważne i jak myśleć. Urocze samo w sobie.
10. Problemy techniczne, „zapchanie sieci”. Operatorzy telekomunikacyjni obserwują, jak po ich łączach śmigają dziś miliardy złotych, a oni mają z tego nędzny ochłap w postaci ledwie kilku złotych za transmisję pakietu. „Zapchanie Internetu” doprowadzi nas do „Internetu wysokiej jakości”. Już według nowych zasad, np. z „dowodem internetowym” przypisującym transmisję do użytkownika.
Niech władza broni nas tak, jak my broniliśmy przez lata władzy – słychać dziś apele do premiera. Generowane są kolejne pomysły, wypuszczane kolejne balony próbne, by sprawdzić, jak daleko można się posunąć w kontroli i zamykaniu sieci. Sprawdzane jest, co jeszcze napotyka opór i jak silny.
Oczywiście na krótkim dystansie jeszcze będzie „poprzedni świat” zwyciężać. Na dłuższą metę – nie daję mu jednak szans.
Eryk Mistewicz
Autor jest konsultantem politycznym, twórcą strategii marketingu narracyjnego, współautorem wydanej ostatnio „Anatomii władzy”.