26 lipca 2013 r.
Eryk Mistewicz, szef kwartalnika „Nowe Media”:
– Nie dziwi mnie pomysł Davida Camerona, aby zobowiązać dostawców internetu do blokowania dostępu do nieprawomyślnych stron. Mieści się on w szerszej filozofii władzy przerażonej siłą sieci. Na razie brytyjski premier proponuje blokowanie dostępu do pornografii oraz – przede wszystkim – stworzenie „list“ nieprawomyślnych z punktu widzenia władz słów, zapytań kierowanych do wyszukiwarek internetowych. Niewiele różni się to od działań władz chińskich w podobny sposób zapewniających ideologiczną czystość wyszukiwarek działających w Chinach. Zauważmy: w większości europejskich aktów prawnych pornografia już dziś występuje obok handlu narkotykami, terroryzmu, a także – pojęcie wyjątkowo pojemne – szerzenia nienawiści do systemu demokratycznego i demokratycznie wybranych władz. W bardzo łatwy sposób pojęcie „pornografii“ może więc zostać rozciągnięte na jakikolwiek temat, obszar, zależnie od politycznego zapotrzebowania.
Od pewnego czasu wiadomo już, że internet wywraca dotychczasowe reguły świata biznesu, mediów, polityki, społecznego porządku. Nie wystarczy już np. inwestować w media, reklamę, aby przekonać odbiorców do zakupu produktów, korzystania z usług czy głosowania na taką czy inną partię. O wiele większą siłę mają relacje poziome, ludzie bardziej wierzą takim jak oni sami. Nowe media stanowią największe zagrożenie dla mediów tradycyjnych.
W szerokiej koalicji mediów i polityków we Francji pojawiły się np. pomysły, aby zakazać używania słów Twitter i Facebook na antenach mediów, tak publicznych jak i prywatnych. Z inicjatywą taką wystąpili do CSA (francuski odpowiednik KRRiTV) dziennikarze zagrożeni siłą mediów społecznościowych. Potem był pomysł, aby tworzyć listę „mediów autoryzowanych”, mediów „wiarygodnych”, penalizując nie poddające się kontroli twory w rodzaju Wikipedii. Potem zaś była walka związana z naruszaniem praw własności. Koalicja wydawców gazet, płyt, programów komputerowych, książek, gier wciąż zresztą generuje kolejne pomysły – ACTA, SOPA, PIPA, HADOPI itd. Największe pieniądze jeszcze niedawno były w lobbingu koncernów farmaceutycznych, tytoniowych i zbrojeniowych, dziś są w grze o zachowanie status quo, zablokowanie sieci, albo jej kontrolę. Tę ostatnią ukazała w całej pełni „sprawa Edwarda Snowdena”.
Pomysł Davida Camerona jest dokładnie z tego samego poziomu intelektualnego: zakazać nowych mediów, penalizować je wskazując, że to tam, w odróżnieniu od przyzwoitych „starych mediów” znajduje się wylęgarnia patologii, terroryzmu, pedofilii, prostytucji, handlu narkotykami, naruszania praw autorskich, nieprawdy, wyśmiewania niepełnosprawnych, mniejszości etnicznych i władz, słowem: wylęgarnia zła całego świata. Musimy, jako władze, bronić obywateli, musimy bronić was przed wami samymi.
Podejrzewam, że każdy rząd przyklaśnie idei Davida Camerona, podobnie jak każdy nadawca radiowy i telewizyjny, nie mówiąc już o biznesie reklamowym czy wydawcach prasowych. Ograniczenie nowych mediów, skompromitowanie ich, unurzanie w błocie patologii, jest na rękę wszystkim, którzy marzą o przywróceniu „porządków starego świata”. Szczególnie w Europie, w której poziom bezrobocia wśród młodych ludzi zaczął niebezpiecznie przekraczać w kilku krajach poziom 50%. Rewolta społeczna zaś, co jest dziś już świetnie zrozumiałe dla władz niezależnie od kraju, zaczyna się w sieci.