Wszystko Co Najważniejsze
4 marca 2014 r.
Niesamowite, jak dziennikarze i odbiorcy mediów na całym świecie bez zmrużenia oka łykają przygotowane im historie.
Abby Martin pracuje w kanale Russia Today. Kanale, o którym polski minister spraw zagranicznych na Twitterze napisał, że przekracza on wszelkie granice manipulacji, wyznacza coraz to nowe standardy obrzydliwej propagandy – robiąc to umiejętnie, w sosie strawnym dla Zachodu.
Kanał wymaga więc uwiarygodnienia. A przynajmniej zdjęcia z niego odium głównego narzędzia propagandowego Kremla. Pokazania, że jest on zwyczajnym, jednym z wielu kanałów dostępnych dla widzów na całym świecie – z w miarę neutralną wizję zdarzeń.
I oto prezenterka Abby Martin wchodzi na antenę i recytuje swoją opowieść. O tym, że dla niej zawsze wartością jest niezależność. O tym, że jest przeciw interwencji na Ukrainie. O tym, że to co robi Rosja jest złe. O tym, że nie dba o to, jakie są uwarunkowania historyczne, kulturalne i religijne, ale wie, że interwencja wojskowa nigdy nie jest rozwiązaniem. Oraz że – uwaga uwaga – sercem jest ze społeczeństwem Ukrainy schwytanym w potrzask zmagań międzynarodowych potęg. To Ukraińcy są prawdziwymi przegranymi w tej sprawie.
Piękna opowieść, z której wynika, że to uwarunkowania historyczne, kulturalne i religijne leżą u zarzewia konfliktu (to jedna z głównych dziś linii propagandy), światowe mocarstwa urządziły sobie na Ukrainie sprzeczkę, której ona nie zamierza się bezczynnie przeglądać (na jednej linii posadawia więc Amerykanów i Rosjan). Jest przeciw. I ma nadzieję, że uda się uniknąć ponownej zimnej wojny między supermocarstwami, nad głowami ludzi. „Będę relacjonowała dla was prawdę, jak ją widzę. Życzę wam dobrej nocy”.
Pacyfistyczne, od serca, ludzkie, nawet wzruszające. Najbardziej zaangażowany portal polskiej prawicy, wPolityce.pl, zachwyca się już w tytule: „Wyrwa w propagandowej papce Putina. Dziennikarka Abby Martin na antenie Russia Today: „Nie będę usprawiedliwiać agresji militarnej. Sercem jestem ze społeczeństwem Ukrainy!”. Ale nie tylko on jeden. Abby Martin staje się bohaterką w skali planetarnej. Film z jej udziałem pokazują telewizje na całym świecie, opisują gazety. Google przynosi dziś 22,5 miliona tekstów na jej temat.
Wielka jest siła dobrze przygotowanej narracji, o czym pisałem w „Marketingu narracyjnym”. Każdy słyszy to, co chce usłyszeć. I bezrefleksyjnie przekazuje dalej: oto nowa bohaterka, nowa Julia Tymoszenko, nowy Aleksander Sołżenicyn, bohaterska młoda i piękna kobieta postawiła się ogromnej machinie propagandowej, bez patrzenia na konsekwencje. A te przecież – jak wszyscy wiedzą – mogą być w takim państwie jak Rosja porażające. Zesłanie, wyrzucenie z pracy, kolonia karna…
Tak, sporo dziennikarzy tak by się chciało zachować jak Abby Martin. Tym chętniej o niej mówią i piszą. To nie wina dziennikarzy, że bez namysłu łykają podsuwane im fantastyczne, uderzające w ich potrzeby tony, ale zasługa ekipy story spinnersów: ich narracje są doskonale przygotowane.
To nie wina dziennikarzy, że bez namysłu łykają podsuwane im fantastyczne, uderzające w ich potrzeby tony, ale zasługa ekipy story spinnersów: ich narracje są doskonale przygotowane.
Stacja Russia Today ma na YouTube 1,2 mln widzów (CNN jedynie 400 tys.). Sygnał stacji dociera do co piątego abonenta telewizji kablowych na świecie. Wystąpienie Abby Martin było świetnie wyreżyserowane, najmniejszego zbędnego słowa, gestu. Co ważne, emisja przechodziła przez system autozapisu, z możliwością ingerencji (niezauważalnej dla widzów) w każdej chwili. Założenie, że wydawca programu był zaszokowany tak bardzo, że nie mógł interweniować, jest naiwnością, która dziś chyba nikomu już nie przystoi.
Abby Martin uwiarygodniła siebie, uwiarygodniła Russia Today, uwiarygodniła „demokratyczną i wolną Rosję”. Swoim wystąpieniem pokazała, że Rosja Władimira Putina to kraj, w którym nikt już nie ponosi kary za swoje słowa, przekonania, opinie. Uwiarygodniła też swoje przyszłe relacje. O tym też mówi najnowszy komunikat Russia Today: „Dziennikarze mogą u nas wyrażać swoje poglądy nie tylko prywatnie ale też na antenie. Szanujemy poglądy i opinie wszystkich dziennikarzy, prezenterów i gospodarzy programów. A ponieważ Pani Martin powiedziała, że nie ma głębokiej wiedzy o sytuacji na Krymie, wysyłamy ją tam, aby mogła dać szansę być w epicentrum toczącej się historii”.
„…więc Koziołek, mądra głowa, błąka się po całym świecie, aby dojść do Pacanowa. Właśnie nową zaczął podróż, by ją skończyć w Pacanowie. A co przeżył i co widział film ten wszystko wam opowie. Yeeeeeeeep!“
Eryk Mistewicz
Tekst ukazał się na www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl