„Najpiękniejsze słowa PR”
Tygodnik Do Rzeczy

5/2014

dorzeczy„Proszę”. „Dziękuję”. „Przepraszam”. Krótkie słowa, a pokazują klasę ludzi, którzy wypowiadając je rozumieją, że w komunikacji masowej po drugiej stronie zawsze jest człowiek.

PROSZĘ

Najtrudniejsze słowo dla wielu polityków. Nie, nie będą nikogo prosili. Przecież to oni mają program dla miasta, regionu, kraju. To oni mają najlepszy zespół fachowców i najlepsze reklamówki wyborcze. To oni mają pomysł na rozwiązanie problemów bezrobocia, skorumpowanych lekarzy, upadających szkół. Przecież to oni rezygnują z życia prywatnego, narażają się na potwarz i grzebanie w życiorysie. Nie, nie będą prosić.

Polityk, który nie potrafi poprosić o głos, poprosić prawdziwie, z głębi duszy; nie zagrać więc, ale poprosić – nigdy nie będzie dobrym politykiem. 

PRZEPRASZAM

Pokora wcale nie oznacza przegranej.

Nie jest ważne, że z punktu A do punktu B dostarczono w tym miesiącu 723 923 przesyłki a zgubiono tylko jedną, jeśli należała ona do nas. Zgubiliśmy, mówimy: „Przepraszam”.

Nie jest ważne, że 23 725 składów poruszało się według rozkładu a jedynie dwa pociągi gdzieś się zawieruszyły, jeśli w tych pociągach byli ludzie. Zawieruszyły się wasze pociągi, mówimy: „Przepraszam”.

Nie jest ważne, że to motorniczy nie przestawił zwrotnicy. Nie jest ważne, że za sprawą poprzedników nie ma pieniędzy na remonty; nie jest ważne nawet to, że wówczas, gdy doszło do wypadku byliśmy na urlopie. Pierwsze słowo po powrocie z urlopu musi brzmieć zawsze tak samo: „Przepraszam”.

Szacunek dla ludzi – to w polityce liczy się najbardziej. Uprzejmość, klasa, zapomniane trochę wartości w pośpiechu i warczeniu na siebie.

Polityk , który nie potrafi przeprosić może być niezłym zarządcą. Błąd robi jego szef powierzając mu cokolwiek więcej.

Polityk, który nie potrafi powiedzieć „przepraszam”, bo nie czuje się winny, bo przecież taki klimat, bo tak wyszło, bo to przecież motorniczy nie przestawił zwrotnicy, kompromituje siebie i swoją formację polityczną.

DZIĘKUJĘ

Najbardziej lubię tych polityków, którym nie trzeba tego słowa przypominać. Po wygranej dziękują swoim wyborcom. Oczywiście, wiedzą, że taniej jest poprowadzić ich do następnych wyborów, niż zdobywać od początku.  Jednak też uznają, że tak po prostu wypada. Dziękują, spotykając się z nimi, wkładając w to sporo energii i emocji. Dziękują swoim sztabowcom, gdy już odeśpią noc wyborczą.

Politycy, którzy znają moc tych trzech słów są świetnymi politykami, z dobrymi zadatkami na mężów stanu. A może po prostu – tylko i aż – są dojrzałymi ludźmi?

Eryk Mistewicz

Tekst ukazał się w wyd. 5/2014 tygodnika „Do Rzeczy”.